Człowiek z portretu: Wiktor Słupski

Podążam za panią kustosz na najwyższe piętro gmachu głównego MZKiD przy ulicy Słowackiego. Otwiera przede mną stare, drewniane drzwi. Moim oczom ukazuje się obszerna sala. Dominują w niej barwy bordowych paneli na tle białych, gładkich ścian. Podłogę wyłożono jasnym drewnem. Przystaję w miejscu, moje oczy chłoną bogactwo wszystkich dzieł zgromadzonych w jednym miejscu. Są tu obrazy takich mistrzów jak Wyczółkowski, Malczewski, a nawet Witkiewicz. Pośród tych wszystkich arcydzieł, schował się za rogiem filaru, na prawo od wejścia, niewielki portret.

Autor nieznany, Portret Wiktora Słupskiego, ok. 1832 rok. Obraz ze zbiorów Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. Źródło: Katalog zbiorów on-line MZKiD.

Młody, przystojny mężczyzna stoi w dość wymuszonej, wyszukanej pozie na tle brązowej kotary. Po prawej stronie widzimy masywny regał, z niego jakby wyłażą ciężkie tomiszcza i sterty papierów. Pod spodem znajduje się pulpit, a na nim zapisany w połowie zeszyt i kałamarz z białymi, długimi piórami. Atrybuty te niechybnie wskazują na wykonany przez mężczyznę zawód – kancelista urzędu miejskiego. Na obrazie dominują barwy ciemne – czerń jego ubioru, kasztanowy brąz kotary i jakby mahoniowe drewno regału. Intensywna czerń jego gęstych włosów zdradza, że jest on w kwiecie wieku. Czarny frak wydłuża jego i tak szczupłą sylwetkę. Był elegantem, nie wahałbym się go nazwać dandysem. Nosił szalenie modny, delikatny hiszpański zarost z bokobrodami. Kołnierz nosił podniesiony, pod nim zawiązany miał czarny fular i muchę. Z kieszeni fraka wystaje mu elegancko zdobiona chusta. Rzucają się w oczy modne dodatki – pierścień z rubinem, dewizka, coś jakby medalion na piersi. W lewym ręku niedbale trzyma lufkę z cygarem. Mam wrażenie, jakby palił on te cygaro nie tyle dla smaku, co dla popisania się tą wielką, szalenie ozdobną lufką. O ścianę oparł laskę ze złoconą główką. Choć na tle innych, obraz ten jest niewielki, może nie najbardziej oryginalny, to przykuł moją uwagę. Może dlatego, że przedstawiony na nim mężczyzna był Włocławianinem? Oto patrzę w błękitne oczy komuś, kto chodził tymi samymi ulicami – na dwieście lat przede mną. Tak, jest też on członkiem mojego drzewa genealogicznego. Choć nie na tyle blisko ze mną spokrewniony, bym miał doszukiwać się w jego rysach własnej podobizny. Może więc dlatego, że w tej swojej ekstrawagancji – był tak autentyczny? Czuję, że dotykam bardzo blisko rzeczywistości pierwszej połowy XIX wieku. A może wręcz przeciwnie. Rzeczywistość, w jakiej go uwieczniono wydaje mi się tak nierealna. Mężczyzna ma w sobie coś romantycznego, może nawet wampirycznego. Wszak żył on czasach ballady i dramatu. Był rówieśnikiem Słowackiego. Tyle różnych skojarzeń, a podpis pod dziełem nie daje na nie prawie żadnych odpowiedzi. Zapragnąłem dowiedzieć się na jego temat czegoś więcej.

Dom rodzinny

Postać przedstawiona na obrazie nie jest anonimowa. Jak głosi opis obrazu w katalogu zbiorów on-line, jest to portret Wiktora Słupskiego herbu Jelita, kancelisty i członka kolegium Urzędu Miejskiego we Włocławku od 1832 r.

Urodził się 16 października 1809 roku we Włocławku. Tak naprawdę to miał na imię Wiktoryn. Takie imię nadano mu na chrzcie świętym, odbytym nazajutrz po narodzinach przez ks. Kajetana Nowickiego (ok. 1760-1827), proboszcza parafii św. Jana Chrzciciela we Włocławku. Skrócenie imienia do Wiktor nie jest błędem artysty ani muzealnika, który sporządził opis katalogowy. Już w dokumentach urzędników i oficjalistów z lat 30. XIX wieku opisywany jest jako Wiktor, nie Wiktoryn.

Był pierwszym dzieckiem Szymona Słupskiego (ok. 1775-1837) i Marianny Antoniny z Grzybowińskich (1781-1829). W bazie Geneteka Polskiego Towarzystwa Genealogicznego pojawia się indeks aktu ślubu jego rodziców z 1808 roku. Metryki tej nie ma w Aktach Stanu Cywilnego z Włocławka z lat 1808/09. Prawdopodobnie wzięli oni ślub na krótko przed tym, jak proboszcz fary zaczął pełnić funkcję urzędnika stanu cywilnego. Musi znajdować się on jeszcze w starszej księdze metrykalnej z czasu, gdy śluby były wyłącznie sakramentem religijnym. Jak widać, Słupscy byli stosunkowo późnym małżeństwem. Póki co nie przeprowadziłem szczegółowych badań tej gałęzi rodziny. Nie dysponuję informacją, czy dla Szymona było to pierwsze małżeństwo. Musiał być natomiast pierwszym mężem dla Marianny. Jak wynika chociażby z bazy osób pochowanych na włocławskich cmentarzach, rodzina Słupskich żyje we Włocławku do dziś. Nie wiem natomiast, czy są oni potomkami Szymona Słupskiego. Zobowiązuję się tę informację uzupełnić, gdy przeprowadzę należytą kwerendę. Młodszym rodzeństwem Wiktoryna byli Wojciech (1811-1811); Joanna, późniejsza Jankowska (1812-1846); Jan Atom (1814-?) oraz Zofia Petronella, późniejsza Jankowska (1817-?). Zbieżność nazwisk Joanny i Zofii nie jest przypadkowa. W osiem lat po śmierci Joanny, bednarz Jan Jankowski (1792-1866) poślubił jej rodzoną siostrę. Myślę, że w tamtych czasach nie było to takie niezwykłe. Zofia do tego czasu pozostała panną, jednakże już wcześniej miała z Janem przynajmniej jedno nieślubne dziecko, urodzone w 1849 roku.

Pierwsza strona metryki chrztu Wiktoryna Słupskiego. Adres źródłowy podany na dole strony.

Szymon Słupski trudnił się małym handlem. Jedna z metryk nazywa go wyrobnikiem. W moim odczuciu oznacza to, że handlował tym, co sam wytwarzał. Środowisko handlarzy – to właśnie w nim wychowywał się mały Wiktor. Świadczy o tym fakt, że jako świadka na jego chrzcie świętym, Szymon Słupski poprosił Jerzego Gościewicza (ok. 1776-1812) – innego małego handlarza z Włocławka. Metryka zgonu Gościewicza precyzuje, że był on ściślej cybularzem, czyli (wg słownika PWN) rolnikiem uprawiającym cebulę na skalę przemysłową. Słupski mieszkał jako komornik w domu o numerze hipotecznym 82 we Włocławku. Komornik, to jest ktoś, kto nie posiada własnego domu, lecz wynajmuje pokój u kogoś, czyli płaci tak zwane komorne. Stąd nasuwa się wniosek, że nie był on człowiekiem zamożnym. Nie podejmuję się próby ustalenia jaki adres kryje się pod tym numerem. Od najbliższego tej dacie źródła, to jest Rozporządzenia Komisji Dobrego Porządku, dzieli go ponad dwadzieścia lat. Miało to miejsce w okresie dość dynamicznych przeobrażeń przestrzeni miejskiej, będących pokłosiem reform tejże komisji, a także nowego sposobu zarządzania miastem przez włodarzy pruskich. Poza tym numery hipoteczne domów, zdaje się, że wymagane do wpisywania w metrykach przez Kodeks Napoleona, były podawane dosyć niechlujne. Nie raz jedna i ta sama osoba ma wpisany w metrykach z każdego kolejnego roku inny adres zamieszkania. W efekcie ten składnik metryk włocławskich z okresu Księstwa Warszawskiego uznaję za mało rzetelny. Choć akurat ten problem nie tyczy się rodziny Słupskich, w którego przypadku konsekwentnie w kolejnych metrykach podawany jest za adres zamieszkania dom o numerze hipotecznym 82. Wyjątkiem jest akt chrztu najmłodszego dziecka, Zofii, w którym jako miejsce urodzenia podano dom nr 62. Gdyby przyjąć podany adres, tj. dom nr 82 za prawdziwy i uznać, że odpowiada on zapisom Rozporządzenia Komisji Dobrego Porządku, to okazałoby się, że Słupscy mieszkali przy ulicy Szerokiej. I co ciekawe, wcale nie chodzi tu o ulicę 3 Maja. Ta była nazywana Szeroką dopiero w początkach XX wieku. Dawniej te miano nosiła dzisiejsza ulica Maślana. Wynika to wprost z mapy załączonej do Rozporządzenia Komisji, a także z zawartej w niej tabeli placów miasta, gdzie pod ulicą Szeroką zapisano m. in. Kościół parafialny.

Dziadkiem Wiktora od strony matki był Józef Grzybowiński (1745-1819), opisany niegdyś przeze mnie jako cechmistrz Cechu Krawców i Kuśnierzy oraz członek pierwszego składu Koła Gminnego we Włocławku – nowego organu samorządowego, powołanego Rozporządzeniem Komisji Dobrego Porządku z 1787 roku. Ten właśnie jest przodkiem wspólnym mu ze mną. Miał też Wiktor Słupski korzenie olęderskie – ojcem Katarzyny Brygidy Grzybowińskiej (1752-1823) był Jan Kreczmer (1728-1798), stolarz i właściciel nieruchomości, przybyły do Włocławka w połowie XVIII wieku jako osadnik niemiecki bądź holenderski. Jak już wspominałem w I części artykułu o Mieszczanach włocławskich okresu staropolskiego, na początku wieku XVIII tak zwani olędrzy zasiedlali chętnie tereny opuszczone przez Polaków na skutek wojny i zarazy.

Przodkowie. Słupscy herbu Jelita

Jak wiemy z podpisu pod portretem Wiktora, Słupscy pieczętowali się herbem Jelita. Z internetu zebrałem kilka informacji, w celu zbudowania ogólnego poglądu kim byli i jakie znaczenie mieli jego przodkowie.

Herb Jelita, tu jako detal w elewacji Zamku w Łańcucie. Źródło: Andrzej Otrębski, WikiMedia Commons, 19.08.2011 r.

Wielki genealog polski Kacper Niesiecki w swoim dziele pt. Korona polska przy złotej wolności…, znanym też jako Herbarz Polski, wymienia cztery rodziny szlacheckie o tym nazwisku. Pieczętują się one herbami: Jelita, Leszczyc, Lis i Topór. O Słupskich herbu Jelita pisze zdecydowanie najmniej. Mówi o Barbarze z województwa sandomierskiego, która poszła za Jana Wilkosztowskim oraz o Jakubie, który wziął udział w szturmie pod Pleszkowem w 1582 roku. Chodzi tu o nic innego jak o oblężenie Pskowa w trakcie wojny polsko-rosyjskiej o Inflanty. Pisze Franciszek Bohomolec w Życiu Jana Zamojskiego, że celem tej wyprawy był Psków, albo Pleszków (…).

Tomasz Święcki w Historycznych pamiątkach znamienitych rodzin i osób dawnej Polski uzupełnia indeks Niesieckiego o informację, że członek rodu Słupskich h. Jelita, zwany Badurą, był podawany jako kandydat do tronu w 1575 roku. Mowa tu o sędzim bydgoskim Wawrzyńcu Słupskim, który istotnie pretendował do tronu Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ale w roku 1573. Tego Wawrzyńca Niesiecki wyprowadza jednakże od Słupskich herbu Topór. By dociec do tego kto z nich miał rację, trzeba by sprawdzić źródło cytowane przez T. Święckiego.

Juliusz Kossak, Bitwa pod Pskowem, fot. Muzeum Narodowe w Warszawie. To właśnie w tej bitwie zdobył szlachectwo Jakub Słupski, przodek kancelisty z Włocławka. Źródło: histmag.org.

Starsze źródło jakim są Herby Rycerstwa Polskiego (1584) Bartosza Paprockiego wymienia jedynie Słupskich herbu Topór i Leszczyc. Było to raptem dwa lata po oblężeniu Pskowa, w którym zasłużył się Jakub. Może to właśnie ten był protoplastą rodu. Dla porównania, najwcześniejsze wzmianki o Słupskich h. Lis pochodzą dopiero z początku XVII wieku.

Najszerszą informację na temat pochodzenia rodziny Słupskich prezentują Materiały do Polskiego Słownika Biograficznego. Wywodzą oni ród od niejakiego Floriana z Mokrska, XIV-wiecznego ziemianina z województwa sandomierskiego. Wśród jego licznych dóbr było m.in. miasto Pacanów, od którego wzięła nazwisko XV-wieczna rodzina kasztelanów Pacanowskich. Tak, to ten sam Pacanów od Koziołka Matołka. Jedna z gałęzi Pacanowskich dziedziczyła dobra Floriana w Słupi, w dzisiejszej gminie Pacanów. Wiadomo, że jeszcze w 1549 roku dziedzicem Słupi był niejaki Krzysztof Pacanowski. Ta zaś miejscowość dała nazwisko młodszej gałęzi rodu, jaką są Słupscy. Potwierdza to przypuszczenie, że żyjący w II poł. XVI wieku Jakub Słupski był protoplastą owego rodu. Co za tym idzie musiał być też bezpośrednim przodkiem Wiktora z Włocławka. Wyklucza to natomiast z rodu Wawrzyńca, kandydata do tronu z 1573 roku. Nie był on związany z ziemią pacanowską, gniazdem rodu Słupskich herbu Jelita. Materiały dodają, że członkowie rodziny zostali wylegitymowani jako szlachta w latach 1836-62. Brakuje na liście członków włocławskiej gałęzi rodu. Mogli nie dokonać legitymacji. Może to jednak też oznaczać, że gałąź Szymona już wtedy wygasła. Wspomniany Jan Atom mógł umrzeć bezpotomnie lub nawet w dzieciństwie, a jego metryka zgonu może znajdować się tam, gdzie jest akt chrztu Zofii Jankowskiej. Co za tym idzie, dzisiejsi Słupscy mieszkający we Włocławku nie byliby potomkami Szymona.

Pacanów, gniazdo rodu Pacanowskich. Widok współczesny. Źródło: Centrum Bajki w Pacanowie.

Wiktor, tak jak każdy członek rodziny szlacheckiej, musiał być mniej lub bardziej świadomy pozycji i dokonań swoich przodków. Jego przodkowie byli kasztelanami, posiadali wsie i miasta, zasłużyli się w bitwach. Dowodzi tego fakt, że wiadomość o jego szlachectwie przetrwała do naszych czasów. Zapewne nakazał umieścić tę informację w podpisie swojego portretu. Nie wiemy ile to dla niego znaczyło. Jego portret ukazuje nam postać wyniosłą. Czy był w tym bliższy pogardzie, jaką żywił Borowiecki dla resztek szlacheckich, czy może właśnie przesadnej dumie i napuszenia Kazimierza Starskiego? Skoro jednak sam przedstawił się jako Słupski herbu Jelita, to bardziej prawdopodobne wydaje się to drugie.

Wykształcenie. Udział w powstaniu listopadowym

Rozpoczynając pracę kancelisty w 1832 roku, Wiktor Słupski był nie tylko najmłodszym z zatrudnionych tu urzędników, ale także jednym z najlepiej wykształconych. Większość ówczesnych urzędników posiadała tylko wykształcenie domowe, i to niepełne. On kształcił się w szkołach, a swoje wykształcenie uzupełnił kursami kierunkowymi. Posługiwał się językiem uczonych – łaciną. Znał też język niemiecki, niezwykle przydatny np. w kontaktach z zamożną mniejszością ewangelicką. Na te swoje umiejętności nie posiadał jednak certyfikatu, gdyż nie odbył żadnego egzaminu. Pracę w urzędzie municypalnym poprzedziła roczna praktyka zawodowa. Przypuszczalnie więc kształcił się do 22. roku życia. Myślę, że Słupski zwiastował nowy, bardziej wyspecjalizowany typ urzędnika, podczas gdy jego koledzy – w większości urodzeni jeszcze w XVIII wieku – traktowali tę pracę jako rzemiosło praktyczne.

Młody Wiktoryn wzrastał w doskonałych warunkach dla swojego rozwoju osobistego, tak ważnego dla pracy jaką wykonywał. Historia jednak upomniała się i o niego. Jak czytamy w jego aktach osobowych, przez cztery miesiące w 1831 roku służył w wojsku rewolucyjnym. Używając dzisiejszej nomenklatury – walczył w powstaniu listopadowym. Musiały to być pierwsze miesiące tego pamiętnego roku. Nie tylko dlatego, że później powstanie wygasało, ale też dlatego, że musiał mieć czas na odbycie rocznej praktyki zawodowej przed czerwcem 1832 roku.

Robert Wilhelm Ekman, Bitwa pod Tykocinem, XIX wiek. Doświadczenie walki powstańczej było także udziałem Wiktora Słupskiego. Źródło: WikiMedia Commons.
Wzmianka o służbie Słupskiego w wojsku rewolucyjnym w 1831 roku. Zdjęcie aut. własnego.

Za jego powstańczą przeszłość nie spotkały go żadne konsekwencje. Nie był on jedynym urzędnikiem, który walczył w szeregach powstańczych. Jednym z nich okazał się Teodor Glotz, opisany przeze mnie obalony prezydent. Ten został skazany za udział w powstaniu dopiero w 1834 roku, a wyrok wyegzekwowano jeszcze później, bo aż w 1840 roku. Wcześniej przez kilka lat pełnił funkcje urzędowe. Glotz szybko użył swoich wpływów, by uniknąć kary i powrócić na utracone stanowisko. Nie mniej jego przypadek, w porównaniu do historii Słupskiego dowodzi, że w pierwszych latach po upadku powstania władze carskie zastosowały amnestię wobec biorących w nim udział urzędników – przynajmniej w naszym regionie administracyjnym. Być może car chciał zachęcić poddanych do lojalności, okazując swoją łaskę. A może po prostu nie mieli ich kim zastąpić.

Patrząc na tego młodzieńca w fantazyjnej pozie, widzimy powstańca, żołnierza. Mogłoby się wydawać, że tak wielkie skupienie na swoim wyglądzie świadczy o niedojrzałości. Tymczasem był to człowiek, który mimo młodego wieku, bardzo wiele przeszedł, widział i rozumiał. Czy siedząc przy pulpicie w tej przygnębiającej, ciemnej sali, wyglądał czasami na słoneczny świat za oknem, i wspominał – tragiczne, acz pełne chwały dni powstania? Czy porównywał się do przodka oblegającego przez pięć miesięcy Psków?

Tradycje wojskowe w rodzinie Słupskich kontynuował Euzebiusz Hieronim Jankowski (1840-1920), uczestnik powstania styczniowego, zesłany na Sybir w 1865 roku.

Pierwsze doświadczenia zawodowe

Po odejściu z szeregu wojsk rewolucyjnych, Wiktor Słupski powrócił do rodzinnego miasta. Postanowił zająć się wtedy karierą. Co ciekawe, przypadło to w czasie, gdy siedziba władz administracyjnych, pod które podlegał Włocławek, znajdowała się w Brześciu Kujawskim. Małe miasteczko wciąż było siedzibą powiatu, a żeby było mało, to w 1830 roku przeniesiono tu także Komisję Obwodu Kujawskiego, czyli ośrodek administracji wyższego rzędu. Oczywiście to Brześć był tradycyjnie siedzibą administracji naszego regionu, podczas gdy Włocławek był aż do 1793 roku miastem biskupim. Nie mniej znaleźliśmy się wtedy w tej samej, paradoksalnej sytuacji co później Łodzianie, którzy aż do początku XX wieku swoje sprawy urzędowe załatwiali w kilkanaście razy mniejszym Piotrkowie Trybunalskim. Dopiero w 1836 roku podjęto reformę, po której zarówno komisję obwodu jak i władze powiatu przeniesiono do Włocławka. Powstał wtedy powiat kujawski, od 1867 roku nazwany powiatem włocławskim.

Słupski wyjechał za pracą do Brześcia, gdzie przyjęto go na aplikację w biurze Regenta Powiatu Brzeskiego. Nie znajduję informacji gdzie owe biuro miało swoją siedzibę. Być może było to w tym pięknym, klasycystycznym ratuszu, wtedy właśnie zbudowanym (wzniesiono go w 1824 r. wg projektu Henryka Marconiego). Aplikant, czyli oczywiście praktykant. Tak jak i dzisiaj absolwenci kierunków prawniczych muszą złożyć aplikację. Regent nie oznacza wcale, że władze powiatu były nieobsadzone. Jednym ze znaczeń słowa regent było (wg słownika PWN): urzędnik opiekujący się kancelarią i archiwum sądowym. Odpowiadało to temu, co miał później robić Słupski w urzędzie municypalnym we Włocławku. Kim był właściwie kancelista (wg ówczesnej pisowni: kancellista)? Według tego samego słownika PWN był to po prostu urzędnik kancelarii. Dr Tomasz Osiński z Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej zaproponował klasyfikację urzędów, w myśl której kancelista jest urzędnikiem V szczebla – pełni stanowisko wykonawcze niższego rzędu. Nasz dandys był jednak wtedy dopiero aplikantem, co wg tej samej klasyfikacji sytuuje go w grupie VI.

Ratusz w Brześciu Kujawskim, widok współczesny. Prawdopodobnie pierwsze miejsce pracy Wiktora Słupskiego. Źródło: HWSnajper, WikiMedia Commons, 17.08.2012 r.

Po ukończeniu aplikacji w Biurze Regenta Powiatu Brzeskiego, Słupski rozpoczął pracę w Urzędzie Municypalnym Miasta Włocławka jako dietariusz. Był to dla niego krok w stronę stabilizacji, gdyż zyskał pracę w miejscu swojego zamieszkania. Przyszło pracować mu w owym klasycystycznym ratuszu na Starym Rynku, który dziś jest upamiętniony w płycie chodnika. Choć obecnie niektórym z nas go brakuje, to budynek wcale nie spełnił stawianych wobec niego oczekiwań. Zaledwie w kilkanaście lat po wybudowaniu wymagał remontu. W czasie, gdy pracował tu nasz bohater, część gmachu była już wyłączona z eksploatacji. Wciąż jednak funkcjonowała kancelaria na parterze, czyli miejsce pracy Słupskiego. Prawdopodobnie jest to te samo miejsce, które uwieczniono jako tło jego portretu z Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej. Może dlatego wydaje mi się ono takie krzywe. Młodego człowieka pewnie rozpraszało skrzypienie drewnianych schodów, walenie się cegieł. Ostatecznie ratusz rozebrano w 1872 roku.

Makieta ratusza na Starym Rynku we Włocławku eksponowana w Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej. Kancelaria, w której pracował Słupski, znajdowała się na parterze. W zbiorach muzeum do dziś znajdują się relikty jego wyposażenia. Źródło: rfeter, pomniki.wloclawek.pl .

Słownik PWN, powołując się na Słownik Języka Polskiego pod redakcją W. Doroszewskiego podaje, że dietariusz jest to urzędnik nie będący na etacie, pobierający wynagrodzenie dzienne, diety. Tomasz Osiński sytuuje dietariusza na tym samym szczeblu kariery co aplikanta. Słupski pracował zatem dorywczo, ale na miejscu. Jeśli pokaże się z dobrej strony, to może liczyć na to, że wkrótce zostanie dostrzeżony i zaproponuje mu się zatrudnienie na stałe. Taka okazja nadarzyła się szybciej niż by się mógł tego spodziewać. Stało się to jednak nie za sprawą jego błyskotliwości, lecz dzięki opieszałości kogoś innego.

Nowodworski, Kaczorowski i Girand – protektorzy Wiktora Słupskiego

Wiktor Słupski został polecony na stanowisko kancelisty magistratu miasta Włocławka 5 czerwca 1832 roku. Tego dnia wystosowano w sprawie jego awansu dwa listy. W pierwszym z nich za jego kandydaturą wstawił się Franciszek Nowodworski (1797-1880), ówczesny prezydent miasta. Nowodworski jest postacią zasłużoną dla Włocławka, o czym świadczy m. in. fakt, że posiada własną tablicę pamiątkową w kruchcie Kościoła św. Jana Chrzciciela, zdobioną zresztą piękną płaskorzeźbą z jego popiersiem. Dowiadujemy się z niej, że prócz kariery urzędowej, był przez 40 lat nauczycielem. Zapewne był też blisko związany z lokalną parafią, skoro tablica mówi o jego życiu cnotliwym i śmierci w Bogu. Z drugiej strony jest jednym z bardziej niedocenionych Włocławian. Nie doczekał się dotąd biogramu we Włocławskim Słowniku Biograficznym, niewiele pisze się na jego temat w internecie. Odsłonięcie nam życiorysu i dokonań Franciszka Nowodworskiego jest więc wciąż niespełnionym zadaniem włocławskiej kadry historyków.

Już po opublikowaniu tego wpisu, poszerzyłem nieco artykuł nt. Franciszka Nowodworskiego na Wikipedii. Wśród licznych niespodzianek okazało się, że jego syn Michał (1831-1896) był księdzem, późniejszym biskupem płockim. Teraz już rozumiem czym prezydent sobie zasłużył na tablicę w kruchcie Kościoła (uzupełnienie z dn. 10.06.2021 r.).

Tablica pamiątkowa z popiersiem Franciszka Nowodworskiego w kruchcie Kościoła św. Jana Chrzciciela we Włocławku. Źródło: pomniki.wloclawek.pl (adres podany w źródłach).

Nowodworski, choć był prezydentem, nie decydował o tym, kto będzie pracował w podległym mu magistracie. Swoje podanie kierował do Komisarza Obwodu Kujawskiego, którym to był wówczas Karol Wilhelm Grutzmacher.

Drugi list polecający sygnowali kasjer miejski Antoni Kaczorowski (1796-1872) oraz radny honorowy Adam Girand (1796-1867). Wykorzystajmy tę okazję, by zapoznać się bliżej z tymi dwiema postaciami. Nie tylko pomogli oni zdobyć posadę Wiktorowi Słupskiemu, ale przez pewien czas byli też jego kolegami z pracy. Tym bardziej warto się nad nimi pochylić, że o jednym z nich nic do tej pory nie napisano.

List polecający dla W. Słupskiego podpisany przez A. Kaczorowskiego i A. Giranda, 5 czerwca 1832 r. Zdjęcie aut. własnego.

Kasjer miejski jest to ten sam Kaczorowski, który w 1842 roku został mianowany burmistrzem Przedcza. Funkcję kasjera miejskiego we Włocławku pełnił pomiędzy 1830 a 1837 rokiem. Obowiązkiem kasjera było dopilnować, by dochody wpływały do kasy miejskiej w sposób płynny, a miasto płaciło swoje zobowiązania w terminie. Zbierał on od mieszkańców należne daniny i podatki. Księgował przychody i rozchody z kasy miejskiej. Prowadził też szereg innych ewidencji. Pilnował stanu kasy i na jego podstawie przygotowywał projekt budżetu miasta. Trzymał pieczę nad tym, by fundusze były wydawane zgodnie z ich przeznaczeniem w budżecie. Wypłacał pensje urzędnikom, włącznie z burmistrzem (prezydentem). Był odpowiedzialny za fizyczne zabezpieczenie kasy miejskiej. Ponadto pełnił funkcję doradczą przy prezydencie i zastępował go w czasie jego nieobecności.

Adam Girand nie był zawodowo związany z polityką. Na co dzień trudnił się jako farbiarz, czyli rzemieślnik trudniący się farbowaniem tkanin. W starszych metrykach bywa określany staropolskim słowem farbierz. Był też właścicielem domu murowanego we Włocławku o numerze hipotecznym 107 (później 113). W połowie XIX wieku sytuowało go to wśród zdecydowanie zamożniejszych obywateli miasta. Reprezentował mniejszość niemiecką. Pochodził z miejscowości o nazwie Schmulkehlen. Prawdopodobnie chodzi tu o dawną osadę w Prusach Wschodnich, czyli dzisiejszym obwodzie kaliningradzkim Rosji. W dokumentach znajdują się różne warianty pisowni tej miejscowości. Choć co prawda był radnym, nazwijmy to, polskim, to nigdy nie uległ polonizacji. Wyznawał wiarę ewangelicką. Pojął za żonę Niemkę, a jego dzieci miały germańskie imiona, jak Berta czy Wilhelmina (Mina) Louisa. Obracał się w kręgu rodzin niemieckich, o czym świadczy fakt, że np. wspomniana Mina Louisa (1832-?) wyszła za mąż za Teodora Edwarda Hertza (1822-1884). Ten był zresztą znanym kompozytorem, przynajmniej na tyle, że posiada swój biogram na Wikipedii. Nazwisko Adama bywa spotykane w formie: Gierand. Żona Teodora Hertza jest opisana na Wikipedii jako Wilhelmina Gieraud. W mojej opinii jedyną poprawną formą tego nazwiska jest Girand – tak jak jest ono zapisane chociażby w dokumentach służbowych nt. pełnienia przez Adama funkcji radnego.

Były radny honorowy jest pochowany w sektorze niemieckim Cmentarza Komunalnego we Włocławku (grób 1/1/85). W bazie danych Grobonet podano złą datę jego zgonu – 1887 rok. Stało się to na skutek błędnego odczytania daty wyrytej na nagrobku. Sam wytężałem nad tą tablicą wzrok i jestem pewien, że wyryto w niej prawidłową datę. Pracownik administracji mylnie zasugerował się tym, że cmentarz powstał dopiero w 1881 roku. Tymczasem szczątki Adama Giranda zostały przeniesione tu jeszcze ze starego cmentarza przy Zielonym Rynku. Datę dzienną zgonu podano już zgodnie z tą zapisaną w metryce – 21 października. Nie wiem, czy wraz ze szczątkami przeniesiono też tu oryginalną płytę, czy też wystawiono z tej okazji nową. Nie mniej jak na co najmniej sto trzydzieści lat, kamienny nagrobek jest w całkiem przyzwoitym stanie. Gdyby ją nieco oczyścić, to bez problemu można by jeszcze rozszyfrować stare, niemieckie inskrypcje.

Grób Adama Giranda w sektorze niemieckim Cmentarza Komunalnego we Włocławku. Zdjęcie aut. własnego.
Rok śmierci na nagrobku Adama Giranda we Włocławku. Zdjęcie aut. własnego.

Nie dysponuję wiedzą na temat tego jakie były obowiązki radnego honorowego, ani czy w ogóle były one określone. Tytuł wskazuje, że była to funkcja raczej reprezentacyjna niż praktyczna. Z drugiej strony, w 1915 roku w Lublinie, pod nieobecność władz miasta, radny honorowy Edward Kołaczkowski pełnił funkcję prezydenta. Na pewno radny honorowy mógł poprzeć swoim autorytetem czyjąś kandydaturę na urząd, co widać na przykładzie Wiktora Słupskiego. Był wybierany przez mieszkańców miasta, jednakże w tym czasie do głosowania byli uprawnieni jedynie zamożniejsi obywatele. Stosowne listy osób uprawnionych do głosowania zamieszczone są w tej samej jednostce archiwalnej, na podstawie której piszę niniejszy artykuł. Wiemy stąd, że Adam Girand cieszył się autorytetem wśród mieszkańców miasta. Jego niemiecka tożsamość mogła być bardziej atutem niż zawadą. Być może sympatii przydał mu też fakt, że wychowywał niepełnosprawnego syna Roberta (1823-1863).

Jan Gaspar Chęciński – problem prezydenta Nowodworskiego

Jak się okazuje z listów, Wiktora Słupskiego nie zatrudniono ze względu na jego zalety, lecz z konieczności. Oto prezydent został postawiony przed faktem dokonanym – dotychczasowy kancelista po prostu przestał przychodzić do pracy! 11 czerwca prezydent Nowodworski i kasjer Kaczorowski wystosowali trzeci list, w którym złożyli obszerne wyjaśnienia na temat ekscesów pracownika magistratu. Odkrywa on przed nami tragikomedię, która przez kilka miesięcy rozgrywała się we włocławskim ratuszu.

Początek wyjaśnienia F. Nowodworskiego i A. Kaczorowskiego ws. J. G. Chęcińskiego, 11 czerwca 1832 roku. Zdjęcie aut. własnego.

Słupski zastąpił na stanowisku kancelisty niejakiego Jana Gaspra (współcześnie: Kacpra) Chęcińskiego (1801-1840), rodem z Zagórowa. Częściej posługiwał się drugim imieniem. Jak dowiadujemy się ze wspomnianych listów, z początku był on pracownikiem wcale niezgorszym. Dopiero później coś zaczęło się psuć. Chęciński stawał się coraz bardziej opieszały. Prowadzone przez niego sprawy odkładały się w czasie. Niekiedy w ogóle nie doczekiwały się załatwienia. Nie pomagały żadne kary, nagany ani nawet groźba dymisji. Prezydent Nowodworski pytał co się dzieje. Zwołał nawet naradę kolegium, by ów obibok miał szansę się wiarygodnie wytłumaczyć. Tłumaczenie było, można rzec, klasyczne – zakochany. Jaśnie Wielmożnego Pana miała rozpraszać myśl o planowanym ślubie. W istocie, 28 lutego 1832 roku ożenił się z 19-letnią Anną Dunayską. Jak zeznają sygnatariusze listu, po ślubie było jednak już tylko gorzej. O ile wcześniej Chęciński był po prostu opieszały, to po ślubie w ogóle przestał przychodzić do pracy! Przez kolejne trzy miesiące nie spędził w ratuszu literalnie ani jednej godziny! Niefrasobliwy kancelista miał wtedy ważniejsze sprawy na głowie niż jakiś tam urząd. Po ślubie zakupił zakupił ziemię na Rumunku Syberia, gdzie zaczął prowadzić gospodarstwo. Syberia to rzecz jasna podwłocławski folwark w okolicy dzisiejszej ulicy Polnej, znany później pod zdrobniałą nazwą Syberyjka. Chęciński próbował jeszcze jakoś się niemrawo tłumaczyć, że ta praca na roli go tak pochłonęła, a gospodarstwo ma tak daleko od miasta. Ostatecznie pogrążył go sam Kaczorowski, który świadkował mu na tym nieszczęsnym ślubie. Zeznał on, że przecież od tamtej pory on i inni widywali Chęcińskiego nie raz, jak przechadzał się po mieście! W tej sytuacji Nowodworski postawił przed nim ultimatum – albo przez trzy miesiące odrobi zaległą pracę codziennie, albo poda się do dymisji. Chęciński wybrał to drugie. 31 maja 1832 roku złożył ustnie wypowiedzenie.

Folwark Syberyjka na planie miasta z 1922 roku. To tu znajdowało się ukochane gospodarstwo Gaspra Chęcińskiego. Źródło: Stare Plany Miast, nakładka na Mapy Google (adres w źródłach).

Następnego dnia miał dostarczyć wypowiedzenie na piśmie, czego jednak nie uczynił. Zamiast tego zabarykadował się wraz z żoną na tej swojej sielance w Syberii. Dla prezydenta było to o tyle kłopotliwe, że bez wypowiedzenia na piśmie nie mógł on przedstawić go do dymisji przed komisarzem Grutzmacherem. Myślę, że dla Nowodworskiego była to przysłowiowa kropla, która przelała czarę goryczy. Ów pobożny, dystyngowany człowiek, tak zasłużony dla włocławskiej oświaty, dał się ponieść emocjom. W swoim podaniu z dnia 5 czerwca przedstawia Chęcińskiego w jak najgorszym świetle. Nie tylko wypomina mu jego opieszałość, ale wręcz nazywa go indywiduum. Choć trzeba przy tym zaznaczyć, że w I połowie XIX wieku wyraz ten nie miał aż tak negatywnego znaczenia jak dzisiaj, co chyba zmieniło się dopiero za sprawą Włatców Móch. Mimo to, komisarz Grutzmacher (albo raczej ktoś w jego imieniu) musiał poprosić go o złożenie dodatkowych wyjaśnień. Stąd ów drugi, czterostronicowy list z dnia 11 czerwca.

Dywersja Gaspra Chęcińskiego stała się głównym argumentem za przyjęciem do pracy Wiktora Słupskiego. W końcu i tak trzeba zatrudnić jakiegoś kancelistę, co by prezydent (…) przy tak wielkim natłoku pracy nerwowy nie był. Dopiero w drugiej kolejności wymienia się domniemane zalety młodzieńca jako potencjalnego pracownika. W obu listach padają przy tym wyrażenia dość utarte i ogólnikowe, jak np. te o jego nienagannej konduicie połączonej z dobremi obyczajami. O ile dzisiaj każdy może o sobie powiedzieć, że posiada kwalifikowaną zdolność, to w tamtym czasie miało to pewne znaczenie. Kluczowym okazało się jego dotychczasowe doświadczenie jako dietariusza na tym samym stanowisku. O dobrze wykonywanej przez niego pracy zaświadczyli Kaczorowski i Girand.

Słupski zaczął pełnić obowiązki kancelisty urzędu municypalnego we Włocławku już 5 czerwca 1832 roku. Na oficjalną decyzję w swojej sprawie musiał poczekać aż do 28 września. Wtedy to sekretarz obwodu Ciechalski, w imieniu komisarza Grutzmachera (jednak z jego asygnatą) nadał mu oficjalną nominację na te stanowisko, jednocześnie dymisjonując Gaspra Chęcińskiego. Prezydent Nowodworski przekazał oficjalne powiadomienie o nominacji listem z 4 października. Nie omieszkał przy tym go skomplementować, pisząc, że ze swej strony zapewnia mu [ta nominacja] zasłużone zadowolenie.

Nominacja dla W. Słupskiego wraz z dymisją J. G. Chęcińskiego, 28 września 1832 roku. Zdjęcie aut. własnego.
Informacja prezydenta Franciszka Nowodworskiego z 4 października 1832 r. o nominacji dla Wiktora Słupskiego oraz dymisji dla Jana Gaspra Chęcińskiego. Zdjęcie aut. własnego.

A co się stało z samym Chęcińskim? Jaśnie Pan zmarł w wieku 39 lat na terenie swojego gospodarstwa w Rumunku Syberia, które tak ukochał. W kontekście tego wszystkiego, co o nim do tej pory usłyszeliśmy, śmierć w tak młodym wieku przywodzi na myśl dziesiątki domysłów. Nie będę jednak im folgował. Jak dowiadujemy się z metryki zgonu, pozostawił po sobie jedną żyjącą córkę, Wandę Antoninę. W 1854 roku wyszła za mąż za Jana Dionizego Wejcherta, potomka rodu Puchalskich. Powiecie o Chęcińskim, że był z niego leń i obibok. Ja powiem, że lepiej poznać kogoś jako nygusa, niż nie znać go wcale. Może i nie dało się go przedstawić w lepszym świetle, ale za to teraz jest on dla nas postacią jak najbardziej żywą w naszych wyobrażeniach.

Znalezione przeze mnie dokumenty potwierdziły to, co o Słupskim wiemy z podpisu pod obrazem w Galerii Portretu Polskiego. Od 1832 roku był kancelistą Urzędu Miejskiego we Włocławku. Niestety, jak się okazuje – był nim tylko do roku kolejnego.

Człowiek umierający

Pod datą 7 czerwca 1833 roku w urzędzie miejskim we Włocławku złożono zawiadomienie, że Wiktor Słupski, Kancelista przy Urzędzie tutejszym umieszczony, w dniu 5tym m. i b. r. po długiej chorobie życie zakończył.

Zawiadomienie o śmierci Wiktora Słupskiego wraz z prośbą o nominację dla Juliusza Kaftańskiego, 7 czerwca 1833 r. Zdjęcie aut. własnego.

Chciałoby się wiedzieć więcej. Po głowie krążą mi dziesiątki domysłów, dlaczego ten młody człowiek musiał odejść. Metryka zgonu niczego nie wyjaśnia. Jedyną teorią mającą jakiekolwiek podstawy w źródłach jest to, że mógł umrzeć z odniesionych ran, tak jak np. niegdyś Adam Szałwiński w dwa lata po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej. Śmierć Wiktora musiała być wielką tragedią. Wszak był to człowiek młody, wykształcony. Swoim udziałem w powstaniu i błyskotliwą karierą udowodnił, że miał energię do tego, by wiele w tym życiu zdziałać. Przeżył mamę, ale pozostawił po sobie ojca. Jeszcze raz wracam do jego portretu. Uświadomiłem sobie, że oto patrzymy na człowieka umierającego. Czy jego napuszona poza, fantazyjny wąsik i dodatki były przejawem woli życia, które gaśnie?

Po raz kolejny prezydent stanął przed koniecznością pilnego znalezienia następcy. Dalsza część listu uzasadnia tę potrzebę „natłokiem licznych prac, za które Prezydent odpowiedzialny być nie chce”, i tym podobnymi utartymi zwrotami. Tak jak ledwie rok temu – pisano o Słupskim. W międzyczasie zmienił się i Prezydent, 1 czerwca 1833 r. został nim Franciszek Olszewski (1790-?), oficer wojska Polskiego. Nowym kancelistą został Julian Kaftański (1799-1853), pochodzący z Dobrzynia nad Wisłą. Podobnie jak w przypadku jego poprzednika, ten także przez pół roku był dietariuszem w urzędzie tutejszym, a prezydent zapewnia o jego „największej gorliwości”. Za kandydaturą Kaftańskiego wstawili się m.in. prezydent Franciszek Olszewski, kasjer miejski Antoni Kaczorowski oraz radni honorowi Adam Girand i Fryderyk Meyer. W późniejszym czasie Kaftański pracował w urzędzie miasta Włocławka jako dziennikarz i archiwista, następnie osiadł w Radziejowie.

Po głowie chodzi mi jeszcze jedno pytanie. Czy Wiktor Słupski kochał? Rodziny założyć nie zdążył. Może ten cały jego dandyzm miał na celu zwabienie partnerki. Jeśli faktycznie czuł zbliżającą się śmierć, to z pewnością chciał jeszcze zakosztować miłości. W każdym jej aspekcie, nie tylko tej na wojaczce.

Dzieje obrazu

Portret Wiktora Słupskiego datowany jest na II. ćwierć XIX wieku. Nie mógł powstać wcześniej niż na początku 1832 roku, kiedy to Słupski zatrudnił się w urzędzie miejskim we Włocławku po raz pierwszy jako dietariusz. Jeśli obraz nie był malowany z pamięci, co wydaje się mało prawdopodobne, to możemy uściślić datę jego powstania między styczniem 1832 roku a czerwcem 1833 roku. Dzieło ma wymiary 38 cm wysokości na 33 cm szerokości. Jego autor pozostaje nieznany.

Z opisu katalogu dowiadujemy się, że portret był pamiątką rodzinną rodziny Bojańczyków, osiadłych po wojnie w Warszawie. Musiał być w tej rodzinie przechowywany z pokolenia na pokolenie. Do Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku przekazała go najprawdopodobniej Irena Aniela Haack (1882-1965), osiadła w Warszawie na stałe w 1960 roku. Nota biograficzna Ireny Haack autorstwa jej wnuczki, Elżbiety Kosseckiej podaje, że wzbogaciła ona włocławskie muzeum o kilka eksponatów, w tym także obrazy. Nie wymienia przy tym wprost portretu Wiktora Słupskiego, jest to jednak najbardziej realne. Pomyślcie, że wcześniej musiał być on własnością jej zasłużonych dla Włocławka – przodków: Wincentego Albrechta Bojańczyka (1850-1926), Rafała Bojańczyka (1824-1885) i wreszcie owego bajecznie bogatego Kazimierza Bojańczyka (1795-1855).

Irena Aniela z Bojańczyków Haack. To ona przekazała portret Wiktora Słupskiego do muzeum. Zdjęcie ze zbiorów rodzinnych p. Elżbiety Kosseckiej, zawarte w artykule opublikowanym w Zapiskach Kujawsko-Dobrzyńskiej. Adres bibliograficzny podany na dole stronie.

Obecny stan moich poszukiwań genealogicznych nie daje odpowiedzi na pytanie, w jakim stopniu Słupscy byli spokrewnieni z Bojańczykami. Z pewnością nie byli jego zstępnymi. W metrykach powiązanych ze Słupskimi często pojawia się rodzina Puchalskich. Bojańczykowie byli jedną z gałęzi bocznych tejże rodziny (choć ujmując drzewo genealogicznego z innego punktu, było też i na odwrót – pewna gałąź rodziny Puchalskich jest boczną gałęzią Bojańczyków). Zarówno wśród rodzeństwa Marianny z Grzybowińskich jak i Katarzyny z Kreczmerów nie występuje nazwisko Puchalskich ani Bojańczyków. Nie poszukiwałem natomiast dotąd krewnych Szymona Słupskiego. Być może to właśnie on był w jakiś sposób skoligacony z Bojańczykami. Przy okazji wynika z tego, że w jego drzewie genealogicznym odnaleźlibyśmy też jego opieszałego poprzednika, Gaspra Chęcińskiego.

Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej powstało w 1908 roku. W latach 1925-30 przy ul. Słowackiego 1a wybudowano mu neoklasycystyczną siedzibę z charakterystycznym, szarym tynkiem. W 2009 roku otwarto tu ekspozycję stałą pod nazwą Galeria Portretu Polskiego. Portret naszego bohatera reprezentuje w niej przede wszystkim twórczość związaną z regionem.

Galeria Portretu Polskiego w gmachu głównym Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. Tu możecie obejrzeć portret Wiktora Słupskiego na własne oczy. Źródło: Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej.

Choć nie płacą mi za reklamę, to powiem – polecam wam Galerię Portretu Polskiego. Zwiedzajcie włocławskie muzea. Pomyślcie jak wiele jeszcze sekretów kryją te wystawy?

Ściągawka:

Powyższy wpis miał charakter opowieści, której fabuła rozwija się stopniowo. Dlatego skrót najważniejszych informacji w nim zawartych umieszczam na końcu.

→ Wiktor Słupski żył w latach 1809-1833.

→ Na początku 1831 roku, przez cztery miesiące brał udział w powstaniu listopadowym.

→ W 1831 roku był aplikantem w Biurze Regenta Powiatu Brzeskiego.

→ W latach 1832-33 był dietariuszem, a następnie kancelistą w Urzędzie Municypalnym we Włocławku.

→ Zastąpił na tym stanowisku Jana Gaspra Chęcińskiego, zwolnionego z posady dyscyplinarnie.

→ Za kandydaturą W. Słupskiego wstawili się prezydent Włocławka Franciszek Nowodworski, kasjer miejski Antoni Kaczorowski oraz radny honorowy Adam Girand.

→ Portret Wiktora Słupskiego, nieznanego autora, znajduje się w Galerii Portretu Polskiego w Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. Eksponat podarowała Irena Aniela Haack z rodu Bojańczyków.

→ Dodatkową informacją zawartą w artykule jest opis nagrobku Adama Giranda w sektorze niemieckim Cmentarza Komunalnego we Włocławku, którego szczątki przeniesiono tu z dawnego cmentarza na ob. Zielonym Rynku.

Mariusz K. Matczak, 04.06.2021 r. (poprawione i poszerzone w dn. 06.06. i 10.06.2021 r.)

Źródła:

Mieszczanie włocławscy okresu staropolskiego. Cz. III Dokument mieszczanina Guniewskiego

Koniec października 1669 roku. Ulicami miasta idzie mężczyzna, trzymający w dłoni starannie złożone w sześcian zawiadomienie, które właśnie otrzymał z sądu. Rozgląda się Mieszkańcy pracowicie podnoszą miasto z ruiny, lecz wokół wszędzie wciąż widać mnóstwo wyrw w jego zabudowaniu. Nie trzeba wiele szukać, by znaleźć nieusunięte jeszcze zgliszcza po starych, drewnianych domach. Niekiedy to, co przetrwało ten brutalny najazd sprzed dwunastu lat, popada w ruinę z powodu porzucenia i zaniedbania. Mimo to mieszczanin idzie krokiem pewnym i śmiało patrzy przed siebie. Nadal są we Włocławku ludzie, którzy chcą normalnie żyć, bogacić się, pielęgnować ducha i cieszyć zmysły sztuką. To, że w tych warunkach funkcjonują jeszcze sądy i magistraty, jest dla nich tego dowodem.

Powyższy obraz zatytułowany jest Zgliszcza – właśnie tyle zostało z Włocławka po szwedzkim potopie. W 1669 roku mieszkańcy miasta musieli niemalże wszystko postawić od nowa. Nie uda im się, aż do II połowy XVIII wieku. Dzieło zostało namalowane przez nieznanego autora prawdopodobnie w czasie II wojny światowej, obecnie stanowi własność Muzeum Narodowego w Warszawie. Źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie.

Skąd się wziął ten pomysł
Kilka miesięcy temu, bazując na zdobytej wiedzy, poszerzyłem swoje zainteresowanie lokalną historią o kolejne stulecia wstecz w stosunku do XVIII wieku. Uświadomiłem sobie wtedy jak mało informacji na temat włocławskich mieszczan okresu I Rzeczpospolitej znajduje się w internecie. Zwłaszcza w tej części, która nie wymaga dużych umiejętności wyszukiwania i można ją znaleźć wpisując odpowiednie hasło w wyszukiwarce. Wyrażając tym swoje zainteresowanie, zacząłem uzupełniać internet o tę wiedzę, przede wszystkim Wikipedię. Zbierając fakty w jednym miejscu i kojarząc je ze sobą, czasem udaje mi się powiedzieć o Włocławku coś nowego. Na fali tego entuzjazmu postanowiłem spróbować odkryć coś na własną rękę.

Przy pierwszym podejściu wyjąłem z Archiwum Diecezjalnego we Włocławku księgę z korespondencją arcybiskupa Macieja Łubieńskiego. Biskupem kujawskim był on w latach 1631-42, ale księga obejmuje znacznie szerszy zakres dat, począwszy od roku 1605 aż do jego śmierci w 1652 roku, wtedy już jako Prymasa Polski. Warto przy tym dodać, że Maciej Łubieński przyjął święcenia kapłańskie dość późno, bo w wieku 30 lat. Interesował się polityką, pełnił funkcję m.in. sekretarza kancelarii królewskiej i senatora rezydenta. Z uwagi prawnicze wykształcenie był ceniony w kręgach władzy i wywierał duży wpływ na życie polityczne Polski, w roku 1648 był nawet interrexem. Ale o tym wszystkim dowiedziałem się dopiero później. Do sięgnięcia właśnie tę księgę zachęciła mnie informacja zawarta w nawiasie po tytule: także mowy, epitafia itp. Szybko policzyłem, że zakres dat obejmował lata, w których zmarli np. Dorota i Wojciech Romatowscy, kolejno w roku 1639 i 1640, tak bardzo zasłużeni dla krajobrazu miasta Włocławka. Po za tym księga była pisana głównie w języku polskim, wierzyłem więc, że uda mi się zgłębić jej treść bez większego wysiłku. Srogo się zawiodłem. XVII-wieczna polszczyzna okazała się być tak odległą od współczesnego języka, że zrozumienie jej było dla mnie trudniejsze niż odczytanie XIX-wiecznej cyrylicy. No i okazało się, że arcybiskup prowadził tę bogatą korespondencję m.in. ze zbuntowanymi mieszczanami Gdańska, przywódcą kozackiego powstania Bohdanem Chmielnickim, habsburskimi cesarzami i książętami i oczywiście królami Polski, zaś wspomniane egzorty wygłaszane były na pogrzebach zmarłych biskupów i prymasów. Słowem – nic ciekawego! Z punktu widzenia historii lokalnej.

Zrażony co do akt biskupich, szukałem w innym zbiorze. W Archiwum Diecezjalnym we Włocławku znajduje się kilkaset, jeśli nie kilka tysięcy dokumentów samoistnych. Nie powiem, żeby to był strzał w dziesiątkę, ale z mojego punktu widzenia było to korzystniejsze niż czytanie biskupiej korespondencji. Jest to moja pierwsza próba pracy z tak starym dokumentem, szukałem więc czegoś na miarę swoich bardzo małych możliwości. Przede wszystkim łatwiej jest rozczytać dokument samoistny niż wyszukiwać czegoś pośród grubego zbioru listów. Nawet jeśli jest on napisany po łacinie, to wcale nie stawia poprzeczki dużo wyżej niż jakby był pisany tą staropolszczyzną.

W praktyce nie wyszło to tak dobrze jak bym chciał. Nie odcyfrowałem stu procent treści wybranego przeze mnie dokumentu, ale udało mi się zrozumieć jego ogólny kontekst. Tak naprawdę nie zawiera on zbyt wiele informacji, o czym napiszę poniżej. Pomimo braku przygotowania, jest rzecz, która może nadać tej pracy jakiejś wartości. Mianowicie wyciągnięty przeze mnie akt – jak mniemam, tak samo jak setki innych wciąż czekających w archiwum na swój czas – zawiera nazwiska kilku włocławskich mieszczan żyjących w XVII wieku. Nie byli oni wymienieni w Monografji Włocławka (Włocławia). Ksiądz Michał Morawski powoływał się w niej na podobne dokumenty, lecz jak mi się zdaje, były one zawarte w grubszym tomie, na przykład w aktach kapitulnych. Nie opracowywał dokumentów samoistnych, bo i zresztą po co miałby to robić. Wszak nie wnoszą one zbyt wiele do stanu wiedzy nt. historii miasta. Niewiele więcej prócz nazwisk – czyli właśnie tego, czego szukałem.

Dokument mieszczanina Kazimierza Guniewskiego, pierwsza strona.

Opis fizyczny i treść dokumentu
Omawiana jednostka archiwalna widnieje w inwentarzu pod nazwą: Dokument mieszczanina Kazimierza Guniewskiego. Jest to akt sądu wójtowsko-ławniczego, o którym pisałem już w II części artykułu. Dokument stanowi niewielki fragment kartki papieru, formatu bliskiego dzisiejszego A4. Najpierw złożono ją w pół, tworząc w ten sposób czterostronny dokument formatu mniejszego niż kartka z zeszytu. Jego treść zapisano na pierwszych dwóch stronach. Następnie kartkę złożono starannie na sześć części, tak że jej treść schowano po zwinięciu, a na grzbiecie pozostał sam adres. Nie ma wątpliwości, że kartę przygotowano do doręczenia adresatowi. Nie wiadomo, czy odbyło się to poprzez pocztę (powstałą już w XVI wieku) czy bezpośrednio w sądzie, po zakończeniu sprawy. Kiedyś mogła istnieć kopia dokumentu złożona w aktach sądu lub innym zbiorze. Ten zaś papier miał stanowić dowód na własność Kazimierza Guniewskiego, tak jak i my przechowujemy dziś rozmaite dokumenty z urzędu. Nie wiem w jaki sposób trafił on do zbiorów Archiwum Diecezjalnego. Bardzo możliwe, że znaleziono go włożonego między strony którejś ze starych ksiąg. Być może Kazimierz Guniewski lub któryś z jego spadkobierców kiedyś faktycznie się tym aktem posłużył, po czym zachowano jako potwierdzenie.

Adres na grzbiecie karty.

Adres kartki zawiera datę spisania dokumentu: 1669 rok. Dokładniejsze datowanie znajduje się w jej treści, mianowicie: sąd zebrał się przed Dniem Świętego Szymona i Judy, blisko końca 1669 roku. Nie musiałem jednak sprawdzać, kiedy wypada wspomnienie tych świętych (a jest to 28 października). Ktoś na marginesie dokumentu dopisał bowiem czerwonym tuszem, że sąd odbył się 25 października.

Na fakt, że jest to dokument sądu wójtowsko-ławniczego, wskazują już jego pierwsze słowa: Iudicium Expositum Bannitum. W dosłownym tłumaczeniu Sąd Prawidłowo Otwarty. Dokładnie o takiej formule otwierania aktów sądowych mówił ksiądz Morawski w swojej Monografji. Następnie zostaje wymieniony skład sądu, który stanowili godni: wójt Jan Lubocki oraz ławnicy Mateusz Chorąży, Jan Adamowski, Franciszek Szymański, Baltazar Kłubski (Kubski) i Adam Shrajski. Później pada orzeczenie sądu. Gdy po raz pierwszy widziałem tę kartkę na oczy, nie wiedziałem jeszcze, że sąd wójtowski nie zajmował się wtedy wyłącznie sprawami karnymi. Dlatego na początku błędnie myślałem, że zawiera on sentencję jakiegoś wyroku. Akt kończy się podpisem urzędnika Radlińskiego, który go spisał.

Skład i data otwarcia sądu wójtowsko-ławniczego w sprawie Kazimierza Guniewskiego.

Adresat dokument, Kazimierz Guniewski wraz z żoną Reginą potwierdzają w nim zapis 6 florenów polskich na rzecz Kapituły Katedralnej we Włocławku. Z początku myślałem, że ów Guniewski musiał tej Kapitule jakoś zawinić. Teraz już wiem, że jest to raczej zapis fundacyjny. Porównując to z zapisami o których mówiłem w II części artykułu, które wynosiły od kilkudziesięciu to kilkuset florenów, jest to suma nader skromna. Wciąż jednak można było za to wyżywić jedną osobę przez półtora roku, kupić od trzech do sześciu par butów albo nabyć konia pociągowego. Z resztą działo się to raptem w 12 lat po grabieży miasta przez szwedów. Ówcześni włocławianie funkcjonowali w mieście, które było doszczętnie zrujnowane, więc pewnie nawet te 6 florenów było wówczas na wagę złota.

Zaraz po wymienieniu nazwiska fundatorów pojawia się formuła, że są oni świadomi konsekwencji i w zdrowiu. Wcześniej ta troska o zdrowie domniemanego dłużnika wydała mi się niedorzeczna, ale w kontekście darowizny ma to sens, jako swego rodzaju zabezpieczenie dla sądu. W zapisie pada nazwisko Alberta Kowala, wikariusza Kapituły Katedralnej. Zrozumienie jego roli z samej treści orzeczenia sprawiało mi spore trudności. Porównując ten dokument z tymi, które opisał ks. Morawski, doszedłem do wniosku, że Albert Kowal musiał być nie tyle beneficjentem fundacji, co osobą rozporządzającą legatem. Konsekwentnie do tytułu wpisu, jako duchownym nie będę się nim dalej zajmował.

Wejście główne Pałacu Biskupiego we Włocławku, który jest także siedzibą Kapituły Katedralnej. Zdj. aut. Visitors101 z 13 września 2019 r., źródło: WikiMedia Commons.

Na koniec zrozumiałem jeszcze z tego informację, że państwo Guniewscy nie przekazali owych sześciu florenów od razu, lecz zobowiązali się je posłać bodajże przez pierwszego posłannika. Jeśli akt zawierał jakiś termin graniczny, to go nie rozczytałem. Sama treść uchwały nie jest zatem szczególnie sensacyjna. Poniżej zajmę się próbą analizy, kim byli mieszczanie biorący udział w tym sądzie, w tak szczególnym okresie historii tego miasta – między Potopem Szwedzkim a wielką epidemią.

Guniewscy
Dokument niewiele mówi o tym, kim owi Guniewscy byli. Stosuje się wobec nich tytuł famatus/famata, czyli w języku polskim: sławetny/sławetna. Tytuł ten rezerwowano właśnie dla mieszczan, względnie dla zamożnych rzemieślników wiejskich takich jak młynarze. Więcej na ten temat można przeczytać w różnego rodzaju źródłach internetowych, jak np. forum Polskiego Towarzystwa Genealogicznego czy w artykule na stronie Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego we Wrocławiu, do których link podaję poniżej. Do takich samych wniosków doszedł archiwista, który w tytule jednostki archiwalnej nazywa Kazimierza Guniewskiego właśnie mieszczaninem.

Przed Sądem Prawidłowo Otwartym stawiają się sławetni Kazimierz i Regina Guniewscy.

Współcześnie nazwisko Guniewski jest bardzo rzadko spotykane. Według danych bazy PESEL w formie męskiej nosi je dziś (stan na 22 stycznia 2020 roku) raptem 17 osób, a w formie żeńskiej 11 osób. W źródłach internetowych nie ma ani jednej wzmianki o tym nazwisku w kontekście wyrazu „Włocławek” lub „Włocławku”. Ten artykuł będzie taką pierwszą. W całości bazy danych Geneteki zindeksowano tylko 3 metryki osób o tym nazwisku w jego męskiej formie, w tym ani jednej z województwa kujawsko-pomorskiego. Jedna z nich, z terenu Mazowsza, pochodzi jeszcze z XVIII wieku.

Wydaje mi się, że istnieje duża szansa, że osób o nazwisku Guniewski jest tak mało, gdyż kolejne pokolenia rodu zmieniały jego pisownię. Może nawet sam Kazimierz i Regina przy innych okazjach pisali się inaczej. Nikt w Polsce nie nosi nazwiska Gumiewski, chociaż pojawia się ono np. dwa razy w bazie danych geneteka i 5 razy w wyszukiwarce Google. O wiele więcej osób nazywa się: Gumiński. Konkretnie jest to dziś 1440 osób o tym nazwisku w formie męskiej i 1039 w formie żeńskiej, nie licząc dwóch kobiet używającej nazwiska w formie męskiej i kolejnych pięciu noszących podwójne nazwisko.

To wszystko są tylko hipotezy, bo może Kazimierz i Regina naprawdę nosili bardzo rzadkie nazwisko i nazywali się po prostu Guniewscy. Jeśli jednak mój wywód, że mogli używać nazwiska w innej formie jest słuszny, a najbliższą taką byłoby Gumiński – to proszę zauważyć, że te nazwisko padło już w tabeli w II części wpisu. W 1665 roku niejaki Andrzej Gumiński, burmistrz (prokonsul) Włocławka otrzymał od biskupa Kazimierza Floriana Czartoryskiego przywilej na kamienicę we Włocławku, pozostawioną bez spadkobiercy po śmierci bezpotomnego Jana Piaseckiego. Myślę, że widać tu dużo poszlak, które wskazywałyby na domniemane pokrewieństwo tych dwóch postaci. O ile nie są to nawet te same osoby pod dwoma różnymi imionami. Przede wszystkim jest to czas, w którym występują na kartach historii. Jak pisałem już o tym na wstępie I części artykułu, po potopie szwedzkim we Włocławku zostało raptem tysiąc osób. A ilu z nich było jeszcze stać na to, by dokonać nawet skromnej fundacji na rzecz Kapituły? Może właśnie tylko rodzinę burmistrza. Zapisy na rzecz instytucji kościelnej robiono często po to, by zyskać poszanowanie w oczach współobywateli. Takie mogło być przydatne dla kogoś angażującego się w politykę lokalną.

Gumińscy czy Guniewscy, wydali się nie ostać tu po najeździe moskali i epidemii na początku XVIII wieku. Nie ma też osób o tym ani podobnym nazwisku w indeksie urodzeń parafii św. Jana Chrzciciela z lat 1758-1776 ani w Rozporządzeniu Komisji Dobrego Porządku z 1787 roku. W tym drugim znajduje się osoba o nazwisku Gomlicki, które wydaje się być jednak zbyt odległe od poszukiwanego Guniewskiego.

Jan Lubocki – wójt i organista
Znając kontekst pisma, wiedziałem już, że tytuł advocati należy tłumaczyć nie jako adwokat lecz wójt. Ówczesny wójt włocławski Jan Lubocki nie pojawia się w monografii miasta z 1933 roku, wymieniają go jednak dwie inne publikacje. Pierwsza z nich to Słownik muzyków polskich. Tom 2 autorstwa Józefa Chomińskiego z 1964 roku, druga zaś to tom 158 niemieckojęzycznego Index bio-bibliographicus notorum hominium z 2009 roku. Nie ma wątpliwości, że chodzi w nich o tę samą osobą, bo Jan Lubocki jest w niej wymieniany wprost jako mieszkaniec Włocławka. Od 1660 do swojej śmierci w 1684 roku był organistą katedralnym we Włocławku. Nie mogę sobie przypisać odkrycia tożsamości tej osoby, ale być może udało mi się odkryć, że prócz tych zasług był on jeszcze wójtem.

Współczesne organy w Bazylice Katedralnej we Włocławku zbudowała w 1893 roku firma Jana Szpigla z Rychtala na Śląsku. Zastąpiły one instrument zbudowany przez Mateusza Brandtnera z Torunia, ufundowany w 1692 roku przez biskupa Madalińskiego. Wójt Jan Lubocki grywał zatem na jeszcze dawniejszych organach, zakupionych pod koniec XVI wieku przez biskupa Hieronima Rozdrażewskiego. Źródło: Portal wesele.com.pl

Nazwisko Lubocki nie pojawia się w źródłach XVIII-wiecznych nt Włocławka, choć co ciekawa osoba o tym nazwisku rodzi się tu w roku 1815. Nie mniej należy uznać, że i tej rodziny zabrakło we Włocławku wraz z początkiem XVIII wieku.

Kto Chorążym był?
Jednym z ławników sądu jest Mateusz Chorąży. Gdy pierwszy raz czytałem ten dokument, nie wiedziałem w jaki sposób rozumieć ten zapis. Czy ów Mateusz był tytułowany stopniem wojskowym, czy naprawdę tak się nazywał? Dopiero po zbudowaniu tabeli z danymi nt. mieszczan włocławskich u ks. Morawskiego przestałem mieć wątpliwości. Ciekawe, czy autor Monografji miał podobne rozterki, gdy wymieniał w dokumencie z 1683 roku niejakiego Macieja Chorążego, który poczynił zapisy na rzecz ołtarza św. Mikołaja w Kościele św. Jana Chrzciciela we Włocławku. Skoro Chorążych było więcej, to zakładam, że oczywiście nie byli oni z zawodu chorążymi. Nie znam genezy tego nazwiska, może faktycznie jakiś ich przodek służył w wojsku. Istnieją poszlaki mówiące, że te Maciej Chorąży u ks. Morawskiego i Mateusz Chorąży z dokumentu Kazimierza Guniewskiego to jedna i ta sama osoba. W przeciwnym razie musieliby być jednak bardzo bliską rodziną.

Rozporządzenie Komisji Dobrego Porządku wspomina dawną fundację Chorążego na rzecz ołtarza św. Mikołaja w Kościele św. Jana. Robi to w kontekście sporu między cechem piekarzy a altarystą ołtarza św. Mikołaja o pewien plac we Włocławku. Dodaje się przy tym szczegóły, które nie padły u ks. Morawskiego, pozwolę sobie jednak się nie zagłębiać w zawiłości tego sporu. Nie mniej komisja nazywa Chorążego nie Maciejem, jak to ma miejscu u ks. Morawskiego, lecz Mateuszem. To umacnia tezę, że ci dwaj Chorąży to jednak jedna i ta sama osoba.

Ołtarz św. Mikołaja wraz z portretem świętego w Kościele św. Jana Chrzciciela we Włocławku. Jego darczyńcą był jeden lub dwóch Chorążych. Zdj. aut. użytkownika tarep, źródło: Polska Niezwykła.

Podobnie jak w przypadku Guniewskich vel Gumińskich, nie są oni wymieniani w indeksie urodzeń parafii włocławskiej z lat 1758-1776. W bazie genetyki znajduje się sporo metryk osób o tym nazwisku. Kilkadziesiąt z nich pochodzi sprzed 1800 roku, z czego 34 z województwa kujawsko-pomorskiego. Chorążowie nie ostali się w samym Włocławku, ale ich krewni lub potomkowie mogli mieszkać gdzieś blisko.

Jan Adamowski – ławnik i aptekarz
Prawdopodobnie ten sam Jan Adamowski na którego ślad natrafiłem, został opisany w III tomie Włocławskiego Słownika Biograficznego. Z uwagi na brak możliwości skorzystania z czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej, nie jestem w stanie w tej chwili przytoczyć szczegółów tego biogramu. Z tego co mogę zobaczyć w internecie widzę, że był on aptekarzem i radnym, zmarłym po 1670 roku. Jest to zatem bezsprzecznie ta sama osoba. Być może kiedyś uda mi się o niej opowiedzieć coś więcej, np. na łamach artykułu na Wikipedii opartego właśnie o ten biogram.

Rekonstrukcja wnętrza dawnej apteki w Muzeum Ziemi Bieckiej. Na wystawie pt. Tradycje aptekarskie Biecza można zobaczyć surowce, przyrządy i księgi aptekarskie począwszy od XVI wieku. Źródło: Muzeum Ziemi Bieskiej.

Nie znalazłem natomiast żadnych śladów związków rodziny Adamowskich z Włocławkiem po 1708 roku. Oczywiście osoby o tego typu odimiennym nazwisku pojawiają się wśród metryk ze wszystkich wieków, w tym także z Kujaw, choć nie z samego Włocławka. Do stolicy regionu nazwisko te powróciło dopiero w XX wieku.

Szymański
W podobnym czasie co ławnik Franciszek Szymański żył we włocławku kanonik o tym samym nazwisku, ksiądz Hieronim. W 1645 roku zapisał on na rzecz szpitala parafii św. Jana pół włoki pola „ciągnącego się od Wisły i od błot Królewskich do t. zw. Żelaznego Rowu, granicząc z gruntami należącymi do szpitala katedralnego”. Zaryzykowałbym podejrzenie o pokrewieństwo między Hieronimem a Franciszkiem, niekoniecznie w tej samej linii. Nie jest to jednak pewne. Na 4 tysiące mieszkańców miasta przed potopem, mogło się zdarzyć, że żyły tu dwie rodziny o takim samym, wszak bardzo popularnym nazwisku. Trzeba wziąć pod uwagę, że tutejsi księża z reguły pochodzili (i jest to praktykowane do dziś) spoza miasta.

Nazwisko Szymańskiego pojawia się zarówno pośród osób urodzonych we włocławskiej parafii w latach 1758-1776 jak i w Rozporządzeniu Komisji Dobrego Porządku z 1787 roku. Rzecz w tym, że jest to na tyle popularne nazwisko, że nijak to nie dowodzi pokrewieństwa między Szymańskimi mieszkającymi tu przed potopem a rodziną mieszkającą tu już w ramach nowej społeczności od XVIII wieku.

Kulobski
Nazwiska dwóch pozostałych ławników sprawiają trudności w ich rozczytaniu. Ławnik wymieniony jako ostatni, literalnie zapisany jest jako Baltazar Kulobski. Takie nazwisko wydaje się nie istnieć, nie funkcjonuje w ogóle w przestrzeni internetowej, nie ma osób o tym nazwisku w bazie danych PESEL, nie zindeksowano pod nim ani jednej metryki w całej bazie danych Geneteka. Brzmienie tego nazwiska musiało być zatem inne niż je zapisano w dokumencie mieszczanina Guniewskiego. Być może autor pisma, nie chcąc używać polskiej litery w łacińskim dokumencie, dokonał transkrypcji litery „ł” na „ul”. Oznaczałoby to, że ławnik Baltazar przedstawiał się tak naprawdę jako pan Kłobski.

Na Kujawach istotnie żyła bardzo stara rodzina o tym nazwisku, które wywodziła od miejscowości Kłóbka. Jak czytamy w opisie „Szlaku Fryderyka Chopina” na portalu Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Turystycznej, było ono notowane już od 1. połowy XV wieku. Zapisywano je także w formie Kłóbski. Według opracowania pt. Rozmieszczenie własności ziemskiej na Kujawach w II połowie XVI wieku aut. p. Zenona Guldona z 1964 roku, członkowie rodu byli wówczas właścicielami trzech miejscowości na Kujawach: Słomkowa, Lutoborzu i samej Kłóbki. Uwiarygadnia to pogląd, że włocławski ławnik Baltazar Kłubski mógł być potomkiem tego, jak się wydaje, dosyć znaczącego niegdyś rodu.

Kłóbka, być może gniazdo rodowe ławnika Baltazara Kulobskiego vel Kłobskiego. Zdj. aut Semu z 2007 r., źródło: WikiMedia Commons.

Począwszy od XVIII wieku nazwisko Kłubski (Kłóbski) nie występuje we Włocławku, na całych Kujawach pojawia się sporadycznie. W 2002 roku na 20 osób o tym nazwisku (zarówno w formie męskiej jak i żeńskiej), ani jedna nie mieszkała w województwie kujawsko-pomorskim. Te same nazwisko pisane przez ‘ó’ w ogóle dziś w Polsce nie występuje.

Drugim wariantem nazwiska ławnika Baltazara, który można uznać za prawdopodobny jest: Kubski. W mojej ocenie jest ono zdecydowanie mniej wiarygodne niż te w formie Kłubski. Można się w nim też doszukiwać nadmiernego uproszczenia tego pierwszego. Warto zwrócić uwagę na fakt, że państwo Kubscy mieszkali we Włocławku w XVIII wieku, co potwierdzają indeksy urodzeń fary za lat 1758-1776.

Shrajski
W przypadku danych ławnika imieniem Adam, jestem bezradny. Nie mam żadnych kwalifikacji w kierunku odczytywania i tłumaczenia tego typu pism, nawet nie wiem do końca, czy ten dokument jest zapisany szwabachą, frakturą czy jakimś innym krojem pisma. Nie chcę też dla własnej satysfakcji męczyć o jego odczytanie kogoś z moich mądrzejszych znajomych. Ja odczytuję je jako: Shrajski. Nawet jeśli bym je transliterował jako: Szrajski, to jedno jak i drugie nie mówi absolutnie nic. Nie pada ono w ogóle w przestrzeni internetowej, w żadnym ze źródeł, nie kojarzy mi się też ono z żadnym innym. Nie będę udawał, że jestem w stanie je jakkolwiek objaśnić i póki co pozostawię je bez żadnego komentarza. Być może kiedyś, na przykład po konsultacji z kimś mądrzejszym, uda mi się rozwikłać zagadkę nazwiska ławnika Adama i wtedy uzupełnię ten artykuł o odpowiedni suplement.

To, co nie udało się mi, być może udało się Pani Grażynie Ode-Zwolińskiej. Rozczytuje ona newralgiczne dla mnie nazwisko jako Strzycki. Regionalistka identyfikuje tę osobę jako Adama Strzyskiego, ławnika z Monografji ks. Morawskiego. Gratuluję Pani Ode-Zwolińskiej dobrego oka i dziękuję za pomoc.

Movo Dzidowski
Oprócz Kazimierza i Reginy Guniewskich, księdza Kowala z Kapituły Katedralnej oraz wójta z ławnikami, w dokumencie podpisane są jeszcze trzy osoby. Pod adresem na grzbiecie karty widnieje podpis dwóch osób nazwiskiem Dzidowski i Czechowski. Jestem ostrożny w osądzaniu co ten podpis oznacza. Zaczyna się od wyrazu „movo”, który według słownika dostępnego na portalu Polskiego Towarzystwa Genealogicznego może oznaczać: „zwijał”. Odnosiłoby się to więc do samej kartki. Skoro pierwszy z nich jest osobą, która kartę „zwijała”, to druga może być osobą, która ją nadała lub dostarczyła do Kazimierza Guniewskiego, czyli posłańcem.

Państwa Dzidowskich jest w Polsce niewielu. Dziś nazywa się tak 262 Polaków i 207 Polek. Nie mieszkają już oni we Włocławku, a na całych Kujawach żyje dziś raptem czternaście osób o tym nazwisku, wszyscy w Toruniu. Nie znajduję śladu tej rodziny w żadnym innym źródle prócz samego dokumentu mieszczanina Guniewskiego. W bazie danych bazy Geneteka znajdują się cztery indeksy metryk osób o tym nazwisku – jedna metryka ślubu z 1680 roku z Kowala oraz dwie metryki urodzeń, kolejno z 1681 roku z Kowala, 1685 roku z Bydgoszczy i 1770 roku z Wtelna. Być może jest to jakiś trop, że Dzidowscy rychło opuścili Włocławek i zamieszkali chociażby w pobliskim Kowalu, który po potopie szwedzkim mógł być nawet większy liczebnie niż sama stolica Kujaw.

Czechowski
Nazwisko Czechowski oraz pokrewne mu Czechowicz występuje licznie w źródłach XVIII-wiecznych na temat Włocławka. Rodzina ta odegrała pewną rolę w reorganizacji miasta przez Komisję Dobrego Porządku, gdyż niejaki Józef Czechowicz, członek Bractwa Strzeleckiego, został wówczas członkiem Rady Miasta. Miał on we Włocławku całą murowaną kamienicę, a także kilka placów i ogrodów. Dokument Komisji wymienia także innego członka rodu, stolarza imieniem Wawrzyniec. Jest to informacja o tyle cenna, że nazwisko te wcale nie jest tak bardzo popularne. W formie męskiej nosi je dziś w Polsce ponad 5300 osób, nie licząc kilkunastu kolejnych z podwójnym nazwiskiem. W formie żeńskiej jest to niecałe 3900 osób oraz kilkadziesiąt z nazwiskiem podwójnym. Według danych z 2002 roku, było to 1446 najbardziej popularne nazwisko (w formie męskiej) w Polsce. W samym Włocławku nosiło je wówczas 6 osób, którzy mogą być potomkami tej samej rodziny. Kilka osób o tym nazwisku jest też pochowanych na naszym cmentarzu. Z drugiej strony, o ile Czechowscy pojawiają się we Włocławku wśród metryk XVIII-wiecznych, to zabrakło ich w księgach z XIX wieku. O ile baza danych Geneteki może być pod tym względem wybiórcza, to przegląd kolejnych indeksów urodzeń od roku 1808 aż do 1873 potwierdza, że od 1810 roku we Włocławku nie urodził się nikt o tym ani nawet zbliżonym nazwisku. Zawsze mogło się przydarzyć, że któregoś Czechowskiego zapisano jako Czachowskiego, ale i tego nazwiska brakuje w ww. źródłach.

Jest to więc bardzo ciekawa sytuacja. Wydaje się, że rodzina Czechowskich vel Czechowiczów mogła przetrwać we Włocławku wielkie spustoszenia, jakiego dokonali tu Szwedzi, Moskale i zaraza, a odeszli stąd w I połowie XIX wieku, kiedy miasto wkraczało właśnie w przemysłową erę swojego rozwoju. Kilku żyjących dziś we Włocławku Czechowskich, a także tych paru pochowanych tu między 1963 a 2018 rokiem, mimo wszystko nie są potomkami ludzi, którzy mieszkaliby tu nieprzerwanie przynajmniej od II połowy XVII wieku. Choć genealogiczne mogą się oni od nich wywodzić. Jeśli XVIII-wieczni Czechowicze naprawdę są potomkami kilku, lub chociaż tego jednego Czechowskiego z dokumentu mieszczanina Guniewskiego, to warto by prześledzić dokładnie ich genealogię. Ród ten wygasł we Włocławku po mieczu, ale jest wysoce prawdopodobnym, że ostał się tu po kądzieli. Jest to poszlaka bardzo obiecująca.

Radliński
Autorem dokumentu mieszczanina Guniewskiego jest Albertus Radliński, podpisany jako włocławski advocatalibus i jednocześnie świadek sądowy. Advocatalibus raczej nie oznacza w tym kontekście wójta – zresztą wiemy już, że był nim organista katedralny Jan Lubocki. Skoro Radliński poświadczał swoim podpisem dokumenty urzędowe, to być może pełnił funkcję bliską dzisiejszemu notariuszowi. Może był on właśnie tym pisarzem miejskim, o którym wspomniałem w II części wpisu, że wójt miał go do pomocy. Łacińskie imię Albertus pochodzi od imienia Adalbert, które na język polski było z kolei tłumaczone jako Wojciech. Nie jestem pewien, czy świadek Radliński uważał się raczej za Alberta czy Wojciecha.

Podpis Albertusa Radlińskiego na dokumencie mieszczanina Kazimierza Guniewskiego.

Z tymi Radlińskimi to jest tak, że oni zawsze bardzo łatwo mogą się przedzierzgnąć w Redlińskich, względnie w Rydlińskich. W XVIII wieku nie notuje się nazwiska Radliński i jego wariantów w żadnych znanych mi źródłach dot. Włocławka. Według indeksów Geneteki, nazwisko w każdej z tych form pojawia się na Kujawach. Rydlińscy vel Redlińscy byli związani również z Włocławkiem. Ci Redlińscy pochodzili jednak nie bezpośrednio z Włocławka, ale z terenów po drugiej stronie Wisły, które dzisiaj stanowią dzielnicę Zawiśle. Do Włocławka przybyli w połowie XIX wieku. Historię tej rodziny poznałem już wcześniej, protoplasta włocławskiej gałęzi rodu Ignacy Jakób Redliński jest bohaterem jednego z moich biogramów na portalu Ogrody Wspomnień. Potomkowie tej rodziny żyją we Włocławku do dziś, jednak także i w tym przypadku nie można o nich powiedzieć, by ich przodkowie mieszkali tu nieprzerwanie od XVII wieku.

Bez zakończenia
W tym miejscu powinno zawierać się jakieś podsumowanie informacji zawartych w całym artykule. Tymczasem nie mam nic do powiedzenia. Prace takie jak ta są jedynie etapem na drodze do lepszego poznania dawnej społeczności włocławskiej. Chcę wyłowić z tej przeszłości konkretne postaci, na które będziemy mogli wspomnieć widząc ich dziedzictwo. Żeby w naszej wyobraźni odkrywały się zapomniane wydarzenia, budowle i instytucje. Moją wściekłą ambicją jako genealoga jest, by chociaż raz przebić się przez ten mur dzielący księgi metrykalne zachowane we Włocławku od XVIII wieku z tym, co było przedtem. Niektóre z zebranych powyżej poszlak wydają się być bardzo obiecujące, inne są raczej ślepym zaułkiem. Myślę, że daje to dość nadziei na to, by próbować dalej. Na pewno warto by stworzyć indeks osób pochowanych przy Kościele Wszystkich Świętych oraz dokładnie przyjrzeć się społeczeństwu Włocławka w XVIII wieku. Wreszcie warto też rozczytać kolejne dokumenty takie jak ten.

Mariusz K. Matczak, 25.08.2020 r.
(Treść poszerzona w dn. 26.10.2020 r.).

Źródła:
* Dokument mieszczanina Kazimierza Guniewskiego, Sygn. 601487 [w:] Dokumenty samoistne, Sygn. 260. Kopia użytkowa sygn. 81234. Miejsce Przechowywania: Archiwum Diecezjalne we Włocławku.
* ks. Michał Morawski, Monografja Włocławka: (Włocławia), 1933 r.
* ks. Stanisław Chodyński, Rozporządzenie Komisji Dobrego Porządku w mieście Włocławku roku 1787 uczynione, 1913 r.
* Adamowski Jan [w:] Włocławski Słownik Biograficzny, Tom III, 2006 r. (fragment na portalu Książki Google).
* Józef Chomiński, Słownik muzyków polskich. Tom 2, 1964 r.
* Index bio-bibliographicus notorum hominium. Tom 158, 2009 r.
* Zenon Guldon, Rozmieszczenie własności ziemskiej na Kujawach w II połowie XVI w., 1964 r.
* Andrzej Hermann, Szlak Fryderyka Chopina Kłóbka na portalu Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Turystycznej.
* Cezary Łukomski, Brudnopis Genealogia Łukomskich na portalu Genealogia rodziny Machciński – Wasiak.
* Barbara Lendzion, Indeks urodzeń parafii Włocławek za lata 1758-1776, wersja z 11.03.2018 r. na portalu rodziny Szpejankowskich i Szpejenkowskich.
* Michał Golubiński, Rafał Skórczyński, Iwona Wojtecka i mglinkow, Indeksy urodzeń parafii Włocławek z lat 1808-10, 1810-14, 1814-17, 1826-30, 1831-44, 1845-50, 1851-56, 1857-66, 1867, 1868-71 i 1872-73 na portalu rodziny Szpejankowskich i Szpejenkowskich.
* Wykaz nazwisk męskich występujących w rejestrze PESEL z uwzględnieniem nazwisk osób zmarłych, stan na 2020-01-22, portal Otwarte Dane.
* Wykaz nazwisk żeńskich występujących w rejestrze PESEL z uwzględnieniem nazwisk osób zmarłych, stan na 2020-01-22, portal Otwarte Dane.
* Rozkład występowania nazwisk w powiatach, opracowany na podst. publikacji Słownik nazwisk używanych w Polsce na początku XXI wieku opartej na bazie PESEL z 2002 r. aut. Kazimierza Rymuta. Opracowane przez Zbigniewa Bronka z Agencji Informatycznej, dostęp na portalu Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pszczynie.
* Geneteka. Baza Polskiego Towarzystwa Genealogicznego.
* Cmentarze Komunalne we Włocławku, wyszukiwarka Grobonet 2.5.
* Katalog na stronie Archiwum Diecezjalnego we Włocławku.
* Słownik genealogiczny łacińsko-polski na portalu Polskiego Towarzystwa Genealogicznego.
* Kazimierz Cieplik, Status społeczny w księgach metrykalnych na portalu Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego we Wrocławiu.
* Dyskusja pt. Tłumaczenia – łacina – Famatus na forum Polskiego Towarzystwa Genealogicznego.
* Kamil Janicki, Na ile zajęcy było stać golibrodę? Ceny i pensje w renesansowej Polsce, artykuł opublikowany 13.09.2014 r. na portalu CiekawostkiHistoryczne.pl.
* Uwagi i wskazówki p. Grażyny Ode-Zwolińskiej.
* Źródła grafik podano w opisach.

Mieszczanie włocławscy okresu staropolskiego. Cz. II Jaraczewscy, Rogalowie, Mokronowscy, Lassek i inni

Połowa XVII wieku. Z niedużego, acz jednego z nielicznych murowanych domów we Włocławku wyszedł dość tęgi, wąsaty mężczyzna. Noszony przez niego jedwabny żupan, licznie zdobiony i przepasany pasem, świadczył, że był on prawdopodobnie zamożnym mieszczaninem. Spacerował piaszczystymi ulicami miasta, niekiedy w towarzystwie kur i kaczek, ciesząc oko pięknymi, murowanymi budowlami i Kościołami wyrastającymi między rzędami drewnianych chat, a które świadczyły o postępie, jakiego własnymi siłami dokonało nasze społeczeństwo w przeciągu ostatnich stu lat. Wiele z natrafianych widoków wywoływały w nim ucieszne skojarzenia. Jak choćby wielka rzeka Wisła, na której jeszcze kilkanaście lat temu płynęło tyle barek, że można było po nich przejść na drugi brzeg suchą stopą. Tam widać Zamek górujący nad Zgłowiączką, z którego w popłochu uciekali niegdyś dwaj innowiercy wygnani przez biskupa, choć może wcale nie mieli złych intencji. A za nim stoją jeszcze pofolwarczane budynki, które niegdyś przerobił z młyna ten słynny aferzysta. Te i inne skojarzenia przychodziły mieszczaninowi do głowy, i pomyślał on z nostalgią, że warto pamiętać o tej bogatej histori i tych wszystkich, różnych ludziach.

Zamek we Włocławku, zbudowany w XIV wieku przez biskupa Macieja z Gołańczy w miejscu pierwotnego zamku kasztelańskiego, a niegdyś dawnego grodu. Przez wieki stanowił centrum życia miejskiej społeczności, w tym także tej mieszczańskiej. Po licznych przebudowach stał się dzisiejszym Pałacem Biskupim. Rysunek aut. Abrahama Boota, wykonany pomiędzy 1627 a 1628 rokiem, źródło: WikiMedia Commons.

Uwagi dot. danych zawartych w akapitach i tabeli poniżej
W akapitach i tabeli poniżej spisałem dane włocławian pojawiających się na kartach Monografji Włocławka (Włocławia) ks. Michała Morawskiego. Nie chcąc oddalać się od tematu wpisu, pominąłem osoby duchowne, w tym także biskupów. Zachowałem jedynie tych, którzy sprawowali oprócz tego funkcje świeckie, na przykład starosty. Myślę, że gdybym wymienił duchownych w historii miasta wyłącznie na podstawie Monografji, bez uwzględnienia chociażby dzieł księży Chodyńskich, pominąłbym nazbyt wiele osób, by było to rzetelne. Sam ks. Morawski powołuje się często na dzieła tychże. Poczet biskupów każdy może znaleźć bez trudu w internecie. Przy okazji pracy zwróciłem jednak uwagę, że przynajmniej przez pewien okres swojego życia z Włocławkiem związanych było wiele wybitnych duchownych, którzy niekoniecznie byli tutejszymi biskupami. Na przykład dziekanem włocławskiej kapituły katedralnej był późniejszy prymas Polski Jan Łaski, autor kodyfikacji prawa znanej jako Statut Łaskiego. Pozostawił on sobie ślad w postaci epitafium swojego protektora, biskupa Krzesława Kurozwęckiego we włocławskiej Katedrze, które to on ufundował.

W niniejszym artykule ująłem jedynie te osoby, które autor Monografji wymienia z imienia lub nazwiska. Wielokrotnie opisuje on także losy konkretnych osób bez podania ich danych osobowych. Dla przykładu wymienia trzech karczmarzy, w 1579 roku zwolnionych z kary grzywny nałożonej za sprzedaż piwa po zachodzie Słońca, czy aptekarza, któremu w 1684 roku biskup był gotów z miejsca nadać obywatelstwo i wypłacić pensję, byleby go zatrzymać we Włocławku. Ponieważ tworząc niniejszy spis opierałem się przede wszystkim na skorowidzu osób i miejscowości z tyłu książki, to bez przeczytania całej pracy mógłbym pominąć wiele osób niewymienionych z imienia lub nazwiska. Mój wykaz byłby wtedy niepełny i przez to nierzetelny, dlatego postanowiłem się tego nie podejmować.

Oczywiście pominąłem osoby, które we Włocławku były jedynie okazyjnie (np. Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego Gerhard von Malberg czy też niektórzy Władcy Polski). Pominąłem też artystów, którzy wykonywali zlecenia dla Włocławka będąc tu bardzo krótko lub wcale, nawet jeśli ich dzieła można tu podziwiać do dziś. Przykładowo wspomnianą tablicę ku pamięci Krzesława Kurozwęckiego, Jan Łaski przywiózł z podróży do Węgier, gdzie wykonał ją na miejscu Jan Florentyńczyk. Analogicznie pominąłem zleceniodawców, jak np. humanistę, poetę i prozaika oraz dyplomatę Filipa Kallimacha, który to zlecił Witowi Stwoszowi wykonanie słynnej tumby biskupa Piotra z Bnina.

W tym artykule zajmuję się osobami, które mieszkały we Włocławku na stałe, ale warto pamiętać, że swój ślad pozostawili tu także ludzie w ogóle z miastem nie związani. Np. fundatorem słynnej tumby Piotra z Bnina był równie sławny humanista Filip Kallimach. Powyżej detal z epitafium aut. Wita Stwosza w Bazylice Świętej Trójcy w Krakowie, źródło: WikiMedia Commons.

Wiernie do tematyki artykułu, w spisie ująłem osoby wymienianie wyłącznie do 1708 roku włącznie. XVIII-wiecznym osadnikom włocławskim będę chciał poświęcić osobny artykuł, przy czym uwzględnię też pracę ks. Morawskiego. Nie wrócę natomiast do XIX-wiecznych mieszkańców Włocławka wymienianych przez ks. Morawskiego. Zgodnie z motywami opisanymi w I części pracy, uwzględniłem nie tylko mieszczan w sensu stricto, ale wszystkie osoby świeckie związane z życiem miasta począwszy od jego zarania do początku XVIII wieku, a więc też np. karczmarzy, młynarzy z okolicznych osad itd. W artykule znalazło się bardzo niewiele informacji na temat kobiet zasłużonych w historii Włocławka. Nie wynika to z mojego seksizmu, a wręcz przeciwnie. Gdy tylko było to możliwe, podkreślałem zasługi kobiet jako fundatorek czy spadkobierczyń na równi z dokonaniami ich mężów i ojców. Zachowałem oryginalną pisownię imion i nazwisk, tj. taką, którą podaje ks. Morawski. W moim odczuciu, nie ma sensu opisywać np. XVI-wiecznego Melchjora jako Melchiora, bo on sam nigdy by się w taki sposób nie podpisał.

Proszę pamiętać, że ten artykuł ma służyć – także i mi – jako inspiracja do poszukiwania informacji nt. dawnych mieszczan i ich potomków. Moja praca przy tworzeniu tabeli polegała wyłącznie na spisaniu informacji zawartych u ks. Morawskiego. Nie szukałem na ten temat żadnych dodatkowych informacji. Mogłem przeoczyć nawet bardzo ważne fakty, jak encyklopedyczność niektórych osób albo związki z innymi postaciami. Tak jak to podkreśliłem w I części artykułu, jedyne włocławskie rodziny, których losy prześledziłem w sposób w miarę możliwości kompletny, to Kokoszkowie, Romatowscy i Świechowie. Przeglądając Monografję ks. Morawskiego natrafiłem na jeszcze kilka rodzin, dotąd nieopisanych, które były związane z Włocławkiem na przestrzeni więcej niż jednego pokolenia, oraz osób, które zapisały się w historii miasta więcej niż raz. Dziejom tych osób i rodzin poświęciłem osobne akapity, jednak nadal wyłącznie w oparciu o pracę ks. Morawskiego. Pozostałych włocławian, wzmiankowanych na karatach historii pojedynczo, wymieniłem w tabeli.

Będąc nieco zaskoczonym ilością informacji zawartych w pracy ks. Morawskiego i ilością treści jaką na ich podstawie można było napisać, a także w trosce o przejrzystość pracy, zdecydowałem się wbrew pierwotnym założeniom przenieść opis i wnioski płynące z wyciągniętego przeze mnie dokumentu archiwalnego z 1669 roku do III części artykułu.

Jaraczewscy
Jaraczewscy są rodziną szlachecką pieczętującą się herbem Zaremba. Z Włocławkiem byli związani w XVI i XVII wieku. Przeglądając pobieżnie najważniejsze źródła stwierdzam, że nie ostali się tu oni po kryzysie z II połowy XVII wieku. Nazwisko te nie występuje w indeksach metryk urodzenia z lat 1758-76, opracowanych przez p. Barbarę Lendzion i dostępnych na portalu rodziny Szpejankowskich i Szpejenkowskich, ani też w Rozporządzeniu Komisji Dobrego Porządku z 1787 roku. Na pierwszy rzut oka, po sprawdzeniu nazwiska w wyszukiwarce wydaje się, że także i dzisiaj nie mieszkają tu żadne osoby o tym nazwisku. Nie notuje ich tu również baza danych PESEL z 2002 roku. Historia znała kilka zasłużonych postaci o tym nazwisku, na ogół związani byli jednak z Wielkopolską, gdzie znajduje się ich gniazdo rodowe, lub Mazowszem. Jeden z członków rodu, kapitan marynarki wojennej RP Andrzej Jaraczewski był mężem architektki i pilotki wojska polskiego Jadwigi Piłsudskiej, córki marszałka. Nie sposób bez głębszych badań ustalić stopnia pokrewieństwa tych osób z włocławską rodziną o tym samym nazwisku.

Z dziejami rodziny Jaraczewskich związana jest historia przeobrażenia urzędu wójtowskiego we Włocławku. Tak jak się rzekło w I części artykułu, urząd wójtowski był jednym z dwóch niezależnych od siebie magistratów miasta. Jeszcze w XIV wieku Włocławkiem rządziło dwóch wójtów. Każdy z nich miał do swojej dyspozycji połowę ziemi, zwanej zbiorczo wójtostwem. Na wójtostwo składało się 6 włók roli na Papieżce, 1 włoka łąk na tzw. Olędrach Zazameckich oraz liczne place i domy w samym Włocławku. Do połowy XVI wieku urząd wójta był we Włocławku dożywotni i dziedziczny. Wójt nie otrzymywał żadnego uposażenia, utrzymywał się z dochodów, które przynosiło mu jego wójtostwo i liczne przywileje. Od swoich zysków odprowadzali podatki na rzecz biskupa. Drugi z wójtów został później zastąpiony Radą Miasta na czele z burmistrzem. O ile wójt dysponował wójtostwem jako swoją własnością i czerpał z niej dochody, to burmistrz nie miał już prawa do dysponowania terenem należącym dawniej do wójta, którego zastąpił.

Folwark Papieżka na planie miasta z 1787 roku. Wbrew temu, co wynikałoby z Wikipedii, Papieżka istniała na długo przed przemysłowym okresem historii Włocławka. W czasach średniowiecznych 6 włók roli na Papieżce obok 1 włoki łąk na Olędrach Zazameckich i kilku placów i domów w mieście stanowiło wójtostwo, czyli ziemię z której utrzymywali się wójci. W połowie XVI wieku część tych ziem, a w 1591 roku jej całość przeszła we władanie Rady Miasta. Źródło: Stare Plany Miast.

Jak można się domyśleć, z uwagi na otrzymywaną ziemię, duże dochody i nazwijmy to, stabilność zatrudnienia, stanowisko wójta było bardzo pożądane. Wiedział o tym XVI-wieczny mieszczanin Wojciech Jaraczewski, który pojął za żonę Annę, córkę wójta Pancza. Mieli oni syna imieniem Florjan. Wójt Pancz tudzież Pancza, Panczo musiał albo nie mieć męskich potomków, albo też opuścili oni Włocławek, gdyż spadkobierczynią wójtostwa była jego córka Anna. Po śmierci Pancza nowym wójtem został jego zięć Wojciech Jaraczewski.

Nie spodobało się to mieszczanom. Trudno ocenić, czy mieli oni jakieś zastrzeżenia co do samej osoby Jaraczewskiego, czy też raziła ich ta jawna interesowność objawiająca się w korzystnym małżeństwie z wójtówną. Dość, że wnieśli oni skargę przed oblicze biskupa kujawskiego Jana Drohojowskiego. Przywilejem z 19 grudnia 1555 roku biskup potwierdził prawa rodziny Jaraczewskich do urzędu wójtowskiego z ziemią. Żeby jednak rozwiać wątpliwości mieszczan co do takiej drogi obejmowania urzędu, przywilej został nadany dożywotnio, a nie jak dotąd dziedzicznie. Oznaczało to, że po śmierci Wojciecha wójtem zostanie jego syn Florjan, którego przywilej jeszcze obejmował, ale po śmierci tego urząd stanie się już obieralnym. Więcej informacji na temat wójta Wojciecha Jaraczewskiego można znaleźć w II tomie Włocławskiego Słownika Biograficznego.

W 1584 roku jako wójt występuje już Florjan Jaraczewski. Przewodził on wówczas sądowi, który zalegalizował kupno spichrza we Włocławku przez kapitułę katedralną z Krakowa, za zgodą biskupa i kapituły włocławskiej.

Za czasów Florjana Jaraczewskiego doszło do powiększenia wpływów burmistrza kosztem wójta. 16 sierpnia 1591 roku biskup Rozdrażewski nadał miastu (Radzie Miasta) prawo do wykupienia ziemi należącej do wójta za cenę 200 florenów. Tym samym już całość byłego wójtostwa przestało być prywatną własnością i zostało poddane pod zarząd miasta. Żeby zrekompensować straty wójta, który jak dotąd utrzymywał się z dochodów które przynosiły mu ziemie, otrzymał on dożywotnią pensję wypłacaną z kasy miejskiej. Wraz ze sprzedażą ziemi, wójt stracił znaczną część przywilejów i obowiązków związanych z pełnieniem urzędu. Głównym obowiązkiem urzędu wójtowskiego stało się sprawowanie władzy sądowniczej w sprawach niskiej i średniej wagi, włącznie z przyjmowaniem zapisów i fundacji na różne cele oraz potwierdzanie ważności zawieranych kontraktów kupna i sprzedaży, egzekwowanie wydawanych przez siebie wyroków oraz zbieranie podatków z miasta na rzecz zamku biskupiego.

Po śmierci Jaraczewskiego, pospólstwo zebrało się w ratuszu, by spośród dwóch przedstawionych im kandydatów wybrać tego, który na okres dożywotni zostanie nowym wójtem. Kryterium wyboru miały być przymioty osobiste takie jak zacność i uczciwość oraz znajomość prawa. Głosowanie było tajne i odbywało się poprzez zaznaczenie nazwiska kandydata na kartce. W ten sposób dokonywano wyboru każdego nowego wójta aż do schyłku XVIII wieku.

Wnętrze średniowiecznego ratusza w Toruniu. W czasach Jaraczewskiego, we Włocławku stał ratusz zbudowany w tej samej epoce, choć z pewnością znacznie mniejszy. Budynek upamiętniony dziś w płycie Starego Rynku we Włocławku zbudowano w jego miejscu dopiero w XVIII wieku. Być może w podobnej sali XVI-wieczni włocławianie dokonali własnymi staraniami demokratyzacji życia miasta. Fot. aut. Dawida Galusa, źródło: WikiMedia Commons.

Po XVI-wiecznej reformie urzędu wójt odpowiadał za swoje działania przed starostą. Jeśli ten dopatrzył się nieprawidłowości w jego działaniu, to po dogłębnym zbadaniu sprawy miał prawo odwołać go przed upływem roku od jego wyboru. Wójt sprawował swój rząd z pomocą pięciu do sześciu ławników. Ci byli wybierani przez pospólstwo na okres jednego roku tą samą drogą co obierano wójta. Jeden z ławników zostawał niejako zastępcą wójta i był nazywany wtedy starszym ławnikiem, arcyławnikiem tudzież podwójcim. Oprócz tego wójt miał też do pomocy jednego pisarza. Ten także wybierany był w drodze głosowania, jednak na okres dłuższy niż rok. Przy niektórych sprawach angażowano do pomocy ławników poprzednich kadencji i cechmistrzów.

Ostatnią przedstawicielką rodu wspominaną przez ks. Moraczewskiego jest Elżbieta Jaraczewska, która w 1626 r. ufundowała posługę kapelana przy Ołtarzu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kościele św. Jana Chrzciciela. Ołtarz ten został ufundowany niedługo wcześniej przez członków cechu szynkownego, do którego należeli wszyscy ci, którzy uprawiali zawód nie mający innego własnego cechu. Ponieważ sprawa ołtarza była bliska Elżbiecie Jaraczewskiej to wydaje się być prawdopodobne, że jej mąż lub inny bliski krewny mógł być jednym z jego fundatorów i członków owego cechu, aczkolwiek nie musiało tak być na pewno. Ksiądz Morawski nie podaje, gdzie ołtarz dokładnie się znajdował ani jakie były jego dalsze losy. Oficjalna strona parafii św. Jana Chrzciciela również nie podaje na temat żadnych informacji.

Regionalistka, Pani Grażyna Ode-Zwolińska wskazuje, że państwa Floriana i Elżbietę Jaraczewskich wspomina Rozporządzenie Komisji Dobrego Porządku, według którego mieli być oni małżeństwem. Jako ich jedynego spadkobiercę podaje się niejakiego Adama Piotrowskiego, który w ocenie p. Ode-Zwolińskiej mógł być ich najbliższym żyjącym krewnym. Jako wytrawna genealożka, pani Ode-Zwolińska natrafiła na ślad potomków Adama Piotrowskiego w swoim drzewie genealogicznym, w czasach o dwieście lat późniejszych. Jedna z descendentek rodu, Rozalia Piotrowska (1844-1888) była żoną Szymona Piotra Wojciechowskiego (1842-1923), przyrodniego brata Marianny Wiktorii Szałwińskiej (1855-1918), żony wspomnianego już Teofila.. Ona sama zaś była córką Katarzyny Śladowicz.

W 1778 biskup Józef Ignacy Rybiński nadał przywilej Józefowi Osińskiemu na pola zwane Złotnikowskimi. Przywilej precyzuje, że mieściły się one w obrębie miasta między polami należącymi do rodzin Wierzchowickich a Jaraczewskich. Jednak jak już napisałem na wstępie akapitu, nie odnalazłem dowodów, by w XVIII wieku rodzina Jaraczewskich mieszkała w dalszym ciągu we Włocławku. Być może ziemie te należały do spadkobierców Wojciecha i Anny Jaraczewskich, którzy mieszkali już gdzie indziej. Rok najazdu szwedzkiego na Włocławek (1657 r.) od daty wystawienia przywileju dzieli 121 lat. Wielka epidemia miała zaś miejsce raptem 70 lat wcześniej. Jest to możliwe, że nie mieszkający we Włocławku potomkowie w 2. lub 3. pokoleniu w dalszym ciągu utrzymywali swoje prawo do posiadanych tu ziem. Jeszcze bardziej prawdopodobnym jest to, że nazwa Pola Jaraczewskich była używana jako nazwa zwyczajowa, gdyż od tych osiemdziesięciu do stu dwudziestu lat nie znalazły one nowego właściciela. Potwierdzenie lub zaprzeczenie tej teorii wymagałoby poświęcenia temu zagadnieniu osobnych badań.

Rogalowie
W XVI i XVII wieku mieszkała we Włocławku stosunkowo mocno rozgałęziona rodzina Rogalów. Ks. Michał Morawski w żadnym miejscu swojej monografii nie nazywa ich szlachcicami, ale z racji ich zamożności i wpływów należy podejrzewać, że mogli oni pochodzić z rodziny szlacheckiej pieczętującym się herbem o tej samej nazwie. Gniazdem rodowym rodu była wieś Rogale w powiecie ostrołęckim, należąca do tej rodziny od II połowy XV wieku. Seweryn Uruski w swoim Herbarzu pisze, że tylko jedna gałąź rodu zachowała oryginalne brzmienie swojego nazwiska, tj. ta która dziedziczyła wieś rodową. Jeśli wierzyć temu stwierdzeniu, to włocławscy Rogalowie musieliby się wywodzić wprost z głównej gałęzi rodu. Warto zwrócić uwagę, że członkowie bocznych gałęzi rodziny opisywani przez S. Uruskiego, noszą te same imiona co jej włocławska odnoga (Paweł, Mikołaj, Andrzej). Sugeruje to istnienie pokrewieństwa, może nawet bliskiego, między włocławskimi a pozostałymi Rogalami.

Najdawniejsze wzmianki na temat włocławskiej gałęzi rodziny pochodzą z II połowy XVI wieku. W 1565 roku w Radzie Miasta Włocławka zasiadało dwóch Rogalów – Paweł i Mikołaj. Nie sposób dociec, czy byli oni braćmi czy też ojcem i synem. Skoro już wtedy mieli status mieszczan i prawdopodobnie byli zamożni (przeważnie tacy zostawali radnymi), to mogli oni nie być pierwszym pokoleniem tej rodziny mieszkającej we Włocławku. Mikołaj nie pojawia się już później na kartach historii, natomiast Paweł owszem.

20 sierpnia 1571 roku Paweł Rogala otrzymał od bpa Stanisława Karnkowskiego przywilej na młyn Cziemiega. Znajdował się on nad rzeką Zgłowiączką, prawdopodobnie po jej lewej stronie względem ujścia do Wisły. Tym samym niemal przylegał do Zamku Biskupiego, znajdującego się po drugiej stronie Zgłowiączki. Rogala miał prawo zachować dla siebie 1/3 wyrabianego przez siebie zboża, pozostałą część przekazywał na poczet Zamku Biskupiego. Bez zgody biskupa nie mógł dysponować młynem. Biskup zachował dla siebie prawo do możliwości wykupu młyna w każdej chwili za sumę 100 złotych polskich. Wcześniej młyn należał do wdowy po Bartłomieju Cziemiedze, który w połowie stulecia wybudował go od podstaw. Przywilej Cziemiegi był dziedziczny, lecz prawdopodobnie nie zostawił on po sobie żadnych potomków, gdyż po jego śmierci przejęła go po nim jego żona. Młyn wybudowany przez Cziemiegę był wadliwy. Znajdował się zbyt blisko Zgłowiączki, przez co częste wylewy rzeki uszkadzały budynki gospodarcze i młyńskie. Biskup Karnkowski zdecydował się odebrać wdowie po Cziemiedze prawo do byłej własności męża, gdyż ta nie potrafiła nadążyć z naprawianiem ciągle przybywających szkód. Żeby wyrównać Rogali straty, jakie ponosił przy naprawach, biskup dołączył do nadania przylegające do młyna pole, „ciągnące się w stronę Korabnik do pobliskiego lasu”. Pod nazwą Korabniki kryje się z pewnością nieistniejąca już osada, zlokalizowana w okolicy dzisiejszej ulicy Korabnickiej na Zazamczu. Pozwolę sobie pominąć próbę dociekania w jak dużej odległości od rzeki znajdował się wówczas las. Oprócz tego Rogala mógł łowić siecią ryby w rzece Zgłowiączce, a biskup zobowiązał się, że w razie kolejnych powodzi on i jego następcy będą udzielali młynarzowi pomocy. Mimo przywilejów, które uczyniły prowadzenie młyna zajęciem bardziej dochodowym, już po kilkunastu latach Cziemiega przeszło w posiadanie innego mieszczanina, Andrzeja Lasska. Jakie były tego powody, nie wiadomo. Być może Rogala także sobie nie poradził z prowadzeniem niezbędnych napraw, a może uznał, że jest to zajęcie nie warte jego nerwów. Dalsze losy młyna zostały opisane w akapicie na temat Andrzeja Lasska.

Ujście rzeki Zgłowiączki do Wisły we Włocławku na fotografii p. Antoniego Sachajdaka z lat 60. XX wieku. Po lewej stronie, gdzie dziś jest Przystań Wodna im. Jerzego Bojańczyka, w XVI wieku znajdował się młyn Cziemiega. Oczywiście zarówno Zgłowiączka jak i Wisła były wtedy znacznie szersze niż obecnie, dlatego i młyn musiał znajdować się odpowiednio dalej. Źródło: Dawny Włocławek.

Kilkanaście lat później po raz pierwszy pojawia się na kartach historii miasta Andrzej Rogala. Różnica ta nie wyjaśnia, czy był on raczej on synem czy bratem któregoś z wyżej wymienionych Pawła lub Mikołaja. W 1584 roku Andrzej Rogala był ławnikiem sądu wójtowsko-ławniczego. Była to ta sama sprawa, której jako wójt przewodniczył Florjan Jaraczewski.

Po raz kolejny imię Andrzeja Rogali pada w w dokumentach blisko czterdzieści lat później. Może to nie być ten sam Andrzej, który był dawniej ławnikiem, lecz raczej jego syn lub bratanek. Jest to postać o tyle ważna, że zawdzięczamy jej ważny element dzisiejszego wyglądu włocławskiej fary. W pierwszej ćwierci XVII wieku wystawił on wielki sarkofag przy głównym ołtarzu Kościoła św. Jana Chrzciciela. Ksiądz Morawski podkreśla w tym miejscu, że Andrzej Rogala był niezwykle zamożny. Widać jak kolejne pokolenia poszerzały rodowy majątek i wpływy. Nie mniej sarkofag zabierał zbyt dużo przestrzeni wokół ołtarza i biskup podczas wizytacji kazał go usunąć, względnie rozbudować prezbiterium. Rogala nie usunął sarkofagu, który wszak był świadectwem jego majętności i potęgi. W 1622 roku ufundował budowę półkolistego prezbiterium wokół ołtarza głównego. Prezbiterium te istnieje do dziś i ma duży wpływ zarówno na zewnętrzną bryłę Kościoła jak i odbiór i praktyczność jego wnętrza.

Półokrągłe Prezbiterium Kościoła św. Jana Chrzciciela we Włocławku, współczesny widok z zewnątrz Świątyni. Ten element Kościoła zawdzięczamy fundacji Andrzeja Rogali. Źródło: Kamaro.

Przedstawicielem innej generacji niż Paweł i Mikołaj był już z pewnością Jakób Rogala. Ponieważ do tego momentu skumulowało się już kilka niewiadomych, nie sposób dociec stopnia pokrewieństwa między nim a trzema lub czterema wyżej wymienionymi Rogalami. Pośród wszystkich członków rodu, Jakób Rogala osiągnął najwyższą pozycję społeczną, gdyż w 1626 roku był wójtem Włocławka. W tym roku biskup Andrzej Lipski nadał mu około 15 morgów roli, pozostawioną bez spadkobiercy po śmierci Jana Hollanda. Ziemie te rozciągały się „od gór, przez które prowadzi droga do miasteczka Nieszawy, aż do pól kolonistów wsi biskupiej Korabniki”. Jakóbowi także leżało na sercu dobro Kościoła parafialnego, dlatego można domniemywać, że był blisko spokrewniony z Andrzejem Rogalą. W 1628 roku, a zatem w kilka lat po budowie półkolistego prezbiterium, zapisał na rzecz Kościoła legat w wysokości 100 florenów polskich.

Najbardziej wpływowi potomkowie rodu byli jednocześnie ostatnimi, którzy mieszkali we Włocławku. Nie należy się temu dziwić, gdyż jako bardzo zamożni mieszczanie mieli co ratować przed grabieżą Szwedów w 1657 roku. Tak naprawdę mogli oni opuścić Włocławek już nieco wcześniej, w związku ze stopniowym spadkiem jego znaczenia po zmniejszeniu się dochodów z handlu zbożem.

Gdyby państwo Rogalowie chcieli kiedyś uczynić swoje nazwisko bardziej dostojnym, to musieliby się nazwać Rogalskimi lub Rogalińskimi. Te drugie było nazwiskiem panieńskim Doroty Romatowskiej (zm. 1639), żony innego zamożnego mieszczanina Wojciecha i współfundatorki murowanego Kościoła Wszystkich Świętych we Włocławku. Jest to jednak wyłącznie hipoteza, na którą nie ma w tej chwili żadnych innych dowodów prócz zbieżności nazwisk i pozycji społecznej tych dwóch rodzin. Niektórzy członkowie rodu związani z jego gniazdem rodowym zmieniali nazwisko na przykład na Rogalli, Rogalewski lub właśnie Rogaliński. Ale byli też i Rogalińscy innego herbu, wywodzący się nie z Rogal lecz z Rogalina.

Mokronowscy
Mokronowscy są rodziną szlachecką pieczętującą się herbem Bogoria. Swój szczyt politycznego znaczenia osiągnęli w II połowie XVIII wieku.

Nazwisko te jest raptem tylko wzmiankowane u ks. Morawskiego, jednak kontekst jednej z tych wzmianek może oznaczać, że rodzina Mokronowskich przetrwała we Włocławku okres wojny i zarazy.

W 1604 roku Andrzej Mokronowski był starostą we Włocławku. Był on synem Katarzyny z Golczów Mokronowskiej, po śmierci której w 1605 roku wystawił epitafium na ścianie wewnątrz południowej nawy Katedry, przy wejściu do Kaplicy św. Marcina (na prawo od Prezbiterium). Tablica ta istnieje w Bazylice do dziś. Treść epitafium tytułuje jej fundatora Andrzeja Mokronowskiego jako starostę, co może oznaczać, że: nazwano go tak z uwagi na pełnione przez niego stanowisko w roku ubiegłym; że Andrzej Mokronowski został obrany starostą na drugą (kolejną) kadencję lub w chwili śmierci jego matki nie upłynęła jeszcze kadencja rozpoczęta w roku ubiegłym.

Płaskorzeźba przedstawiająca Katarzynę z Golczów Mokronowską, detal epitafium przy wejściu do Kaplicy św. Marcina w Katedrze we Włocławku, fot. aut. Wacława Górskiego z 1978 roku, źródło: Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa.

Wreszcie ksiądz Morawski wymienia Mokronowskich jako jedną z rodzin, których członkowie byli pochowani w katakumbach Kościoła Wszystkich Świętych i Klasztoru Franciszkanów we Włocławku. Zaznacza przy tym, że w chwili pisania pracy nagrobki te już nie istnieją. To właśnie ta wzmianka sugeruje mi, że Mokronowscy mogli mieszkać tu dłużej niż tylko w XVII wieku. Wszystkie pozostałe rodziny wymienione w tym kontekście przez ks. Morawskiego (Biesiekierscy, Kretkowscy, Skotniccy) były związane z Włocławkiem w wieku XIX. Istnieje możliwość, że pośród nich akurat Mokronowscy byli pochowani tu wcześniej, wszak pierwszy cmentarz powstał w tym miejscu na początku XVII wieku. Wydaje mi się jednak to mniej prawdopodobne. Jednoznaczną odpowiedź na te pytanie da sprawdzenie Liber Sepultorum, czyli księgi pochowanych Kościoła Wszystkich Świętych prowadzonej od końca XVII do początku XIX wieku.

Pod koniec XVII wieku (już po potopie) kanonikami we Włocławku byli Franciszek i Jan Mokronowscy (pisani także jako Mokronoscy). Nijak nie dowodzi to temu, że urodzili się oni czy też mieszkali we Włocławku wcześniej. Wiadomo, że Mokronowscy byli związani z Kujawami jeszcze na przełomie XVIII i XIX wieku. Na przykład w Bogucinie urodził się Stanisław Mokronowski, a prawdopodobnie także i jego brat Andrzej, politycy okresu końca I Rzeczypospolitej. Mokronowscy pochowani w podziemiach Klasztoru także nie musieli być związani z samym Włocławkiem, mogli pochodzić chociażby z owej bogucińskiej linii rodu. Może po katastrofach z 1657 i 1708 roku Mokronowscy opuścili Włocławek, ale zamieszkali niewiele dalej, bo w Bogucinie? Nazwisko Mokronowski nie pada w indeksach urodzeń włocławskiej parafii z lat 1758-76, choć znajdują się tam dwie osoby o nazwisku Mokrowski. Nie odnajduję go też w Rozporządzeniu Komisji Dobrego Porządku z 1787 roku. Z pewnością warto prześledzić losy tej rodziny i spróbować znaleźć odpowiedzi na te i inne pytania.

Andrzej Lassek
XVI-wieczny mieszczanin włocławski Andrzej Lassek zasłynął w historii miasta procederem, który wygląda na coś podobnego dzisiejszemu defraudowaniu pieniędzy ze środków publicznych. Utrzymywał się on z prowadzenia młynów. W świetle późniejszych wydarzeń ciężko orzec, czy praktykował ten zawód osobiście, czy też żył z samej dzierżawy. W 1577 roku biskup Stanisław Karnkowski nadał mu przywilej na młyn i osadę Świech pod Włocławkiem. Jak już napisałem w I części artykułu, młyn został wybudowany niewiele wcześniej, bo na początku tego samego stulecia, jednak już w latach 30. wymagał gruntownego remontu, którego dokonał wtedy Maciej Kokoszka. Po raz kolejny młyn został unieruchomiony w 1568 roku, a zatem na 9 lat przed objęciem go przez Andrzeja Lasska. Całkiem możliwe, że sprytny mieszczanin wykorzystał niesprawność młyna, by objąć go niższym lub żadnym kosztem, chociażby za gwarancję dokonania skutecznej naprawy.

Nadanie obejmowało młyn oraz wszystkie przyległe do niego łąki, pola i pastwiska. W pobliżu młyna znajdował się staw, w którym Lassek mógł poławiać małą siecią ryby, z zastrzeżeniem, że mógł to robić wyłącznie na własny użytek i nie mógł tych ryb sprzedawać. Biskup potwierdził obowiązki, jakie nałożył na młynarza jego poprzednik Wincenty Przerębski, czyli zobowiązanie do bezpłatnego mielenia zboża na rzecz kapituły katedralnej i zamku biskupiego. Przywilej biskupa był dziedziczny, co oznacza, że Lassek zapewnił już byt swoim potomkom. Gdyby tylko tego nie zepsuł!. Biskup zostawił sobie jednak prawo do ewentualnego wykupu osady za niebagatelną sumę 200 florenów polskich.

Ksiądz Morawski nie opisuje jak toczyły się losy Świechu pod zarządem Andrzeja Lasska. Zapewne z braku źródeł, gdyż kolejny dokument na który się powołuje w tym kontekście pochodzi dopiero z końca XVII wieku. Szkoda, gdyż brakuje odpowiedzi na wiele pytań, jak np.: czy Lassek dokonał skutecznej naprawy i nadał ciągłości pracy młyna? Czy pozostawał właścicielem osady nieprzerwanie przez kolejne lata, czy też udało mu się ją zbyć lub sprzedać? A jeśli ją sprzedał, chociażby biskupowi za wspomniane 200 florenów, to czy zrobił to z zyskiem? Odpowiedzi na te pytania powiedziałyby nam więcej o intencjach mieszczanina.

Kolejne informacje na temat Andrzeja Lasska pochodzą z przełomu lat 80. i 90. XVI wieku. Został on wtedy właścicielem młyna zwanego Cziemiega. Nie wiemy przy tym, czy nadal zarządzał jeszcze wtedy osadą w Świechu. Tak jak wspomniałem powyżej, młyn Cziemiegia pochodził z połowy XVI wieku i był obarczony wadą w postaci zbyt dużej bliskości rzeki Zgłowiączki, która swoimi wylewami powodowała duże zniszczenia. Ta zbieżność z osadą w Świechu może świadczyć, że Lassek działał według jakiegoś modus operandi. Wybierał młyny popadające w ruinę, by móc zająć je niewielkim kosztem a następnie wyciągnąć z niego jak największe zyski.

Młyn wodny. Wydaje się, że Andrzeja Lasska bardziej niż samo młynarstwo interesowały floreny, jakie można było zarobić na posiadanej wraz z młynem ziemi. Fot. aut. Hansa Joachima Paape, źródło: portal woda.edu.pl.

Po kilku latach stało się jasnym, że intencją Lasska na pewno nie było uczynienie młyna dochodowym. Przed 1594 rokiem doszło do pożaru, w którym młyn doszczętnie spłonął. Nie możemy bez dowodów oskarżyć Lasska o podpalenie, jednak faktem jest, że pożar był mu na korzyść. Na zgliszczach osady, z której został tylko jeden dom gospodarski, Lassek wybudował sobie prywatny folwark. Złamał tym samym nadany mu przywilej, który zobowiązywał go do prowadzenia w tym miejscu młyna. Folwark Lasska, przylegający wprost do Zamku Biskupiego, przynosił rocznie około 5 łasztów zboża. Proszę zwrócić uwagę, że był to okres bezpośrednio poprzedzający lata największej dochodowości handlu zboża w historii Polski. W inwentarzu miasta z 1604 roku pada informacja, że jeden łaszt zboża sprzedawano za 40 florenów polskich. Oznacza to, że Lassek mógł liczyć na dochód nawet do 200 florenów polskich rocznie. Kamil Janicki na łamach portalu CiekawostkiHistoryczne.pl podaje wyliczenia, według których wartość 1 florena wynosiła tyle, co na przykład wyżywienie jednej osoby przez kwartał lub też zapas chleb na cały rok. Za 1 do 2 florenów polskich można było kupić porządną parę butów lub kożuch, za trzy – woła, za 6 do 7 – konia pociągowego, a za kilkanaście do kilkudziesięciu wierzchowca. Porównując dochody Lasska z innymi mieszczanami, według powyższego portalu, nauczyciel zarabiał np. około 6 florenów polskich rocznie, a urzędnik średniego szczebla od 10 do 30 florenów polskich rocznie. Porównywalne dochody mieli jedynie dworzanie królewscy. Już z samej treści tego akapitu wynika, że za 200 florenów można było kupić całą osadę. Podsumowując, Lassek najpierw nabył prawo, przypuszczalnie za bezcen, do nie przynoszącego dochodów młyna, a następnie dzięki szczęśliwemu pożarowi przekształcił go w żyłę złota. Nie wiemy przy tym, czy już wcześniej nie spieniężył z zyskiem osady w Świechu.

Spustoszenia dokonane w młynie musiały wywołać oburzenia wśród mieszkańców miasta, gdyż zgłosili oni skargę do biskupa Hieronima Rozdrażewskiego. Ten nie podjął się osądzania marnotrawnego młynarza samemu, gdyż jako właściciel ziemi i co za tym idzie osoba pokrzywdzona, uznał że nie jest osobą bezstronną w sprawie. Zamiast tego polecił utworzenie komisji złożonej z mieszczan, którzy mieli przeprowadzić śledztwo i osądzić Lasska samemu. Do komisji weszli Jan Gosławski, Maciej Konopnicki, Maciej Sarnowski i znany już Państwu Stanisław Romatowski. Po przesłuchaniu oskarżonego i zbadaniu sprawy, komisarze uznali Lasska winnym i zasądzili, że musi on zwrócić ziemię biskupowi.

Nawet sam ksiądz Morawski zwraca uwagę, że Lassek musiał być osobą bardzo zamożną, gdyż inwentarz miasta z 1598 roku podaje, że posiadał on własny spichlerz zbożowy. Posiadanie własnego spichlerza idealnie współgrało z przerobieniem osady młyńskiej w folwark, a wszystko to było potencjalną żyłą złota w czasach, gdy do Gdańska przypływały po zboże statki z całej Europy. Autor monografii sugeruje, że Lassek był właścicielem spichlerza jeszcze wtedy, gdy był on właścicielem młyna. Nie wynika to wprost z zapisów historycznych. Może jednak ksiądz Morawski uznał, że po kompromitacji jakiej dopuścił się w oczach innych mieszczan, nie mógł on już niczego „ugrać” we Włocławku po 1594 roku. Być może wspomniany spichlerz był jedną z jego ostatnich włości we Włocławku. Historia nie wspomina już więcej nazwiska tego mieszczanina w dziejach miasta. Czy zdecydował się on spieniężyć posiadany tu majątek i opuścić miasto, w którym miał już opinię co najmniej oszusta? Z pewnością byłoby ciekawym dowiedzieć się, w jakiej atmosferze rodzina Lassków opuściła Włocławek.

Chociaż Andrzej Lassek nie zapisał się w historii miasta pozytywnie, to jednak odkąd objął on młyn Cziemiega, zaczął on być nazywany od jego nazwiska. Ściślej mówiąc młyn nazywano Laskiem, skracając nazwisko właściciela o zdublowane ‚s’. Nazwa ta, używana na przemian z nazwą Cziemiega, była w użyciu jeszcze przez parę następnych lat. Nie zdecydowano się natomiast już później na pobudowanie w tym miejscu nowego młyna, zamiast tego pozostawiono wzniesiony bezprawnie przez Lasska folwark. Ostatnia informacja na jego temat pochodzi z inwentarza miasta sporządzonego w 1604 roku.

Tabela z wykazem osób świeckich mieszkających we Włocławku od XIII wieku do 1708 roku włącznie, na podstawie Monografji Włocławka ks. Michała Morawskiego

XIII wiek
Nazwisko i imię Występuje jako: W dokumencie: Pod datą: Uwagi
Bachorza, Przecław z Osięcin Kasztelan włocławski i brzeski b/d ok. 1293 r. Postać encyklopedyczna, zmarł między 1303 a 1305 rokiem. W 1288 r. został mianowany kasztelanem włocławskim, ok. 1293 r. kasztelania została przeniesiona do Brześcia (Kujawskiego)
Bogusza Wojewoda łęczycki i sieradzki b/d ok. 1242 r. Fundator klasztoru cystersów z Kościołem oraz szpitalem pw. św. Gotarda i Najświętszej Maryi Panny w dzisiejszej dzielnicy Zawiśle we Włocławku. Poczynił także zapisy na rzecz diecezji kujawsko-pomorskiej
Dobiesław Wojewoda, ziemianin Nadanie n/d W 1297 r. książę Łokietek potwierdził akt zrzeczenia się wsi Łęg przez Dobiesława na poczet klasztoru cystersów. W tym czasie Dobiesław już nie żył
Hingon Młynarz w Łęgu Przywilej 1277 r. Tego roku otrzymał od biskupa przywilej wieczysty na młyn w zamian za opłatę czynszu i inne świadczenia
Żyra Ziemianka Przywilej 1297 r. Synowa wojewody Dobiesława. Po jego śmierci wniosła skargę przeciwko klasztorowi, skutkiem czego sąd książęcy potwierdził prawa cystersów do Łęgu. Jednocześnie dokonano zamiany ziem z biskupem Maciejem Gołańczewskim
XIV wiek
Nazwisko i imię Występuje jako: W dokumencie: Pod datą: Uwagi
Bagosza Piotr Młynarz ze Słodowa Przywilej bpa Zbyluta z Wąsosza 1377 r. Także jako Bagoszcza lub Bogossa
Bernard Wójt Dyplom lokacji miasta 1319 r.
Mikołaj Wójt Dyplom lokacji miasta 1319 r.
XV wiek
Nazwisko i imię Występuje jako: W dokumencie: Pod datą: Uwagi
Dobiesław z żoną Wójt n/d n/d W 1417 r. wdowa po Dobiesławie wniosła prośbę o dokonanie transsumptu dyplomu lokacji miasta z 1339 r.
Dobiesław z Wrześni Starosta Akta kapitulne 1451 r.
Działyński Dowódca (przypis za S. Damalewiczem) 1464 r. Po groźbie buntu żołnierzy z 1464 r., został dowódcą nowo mianowanej załogi obronnej grodu
Klemens z N. Starosta Akta kapitulne 1430 r.
Jan z Muskarzewa Starosta Akta kapitulne 1471 r.
Jan z Pawlikowic Starosta Akta kapitulne 1492 r.
Kopernik Mikołaj Astronom, lekarz, tłumacz, ekonomista (przypisy za L. Birkenmajerem) b/d Postań encyklopedyczna, żył w latach 1473-1543. W latach 80. XV wieku miał pobierać nauki we Włocławku, gdzie kanonikiem był jego wuj Wassenrode (Watzenrode). Część historyków kontestuje związki Kopernika z Włocławkiem
Lisek Paweł Młynarz Przywilej 1470 r. Pisany także jako Lissek. W II poł. XV wieku dzierżawił młyn nad rzeką Zgłowiączką, nazywany później m.in. Lisek lub liskowski od jego nazwiska. W 1470 r. otrzymał na niego powtórny przywilej dziedziczny (pierwszy się nie zachował), poszerzony o okoliczne ziemie
Romatowscy Patrz cz. I artykułu
Wilkocki Paweł Starosta Akta kapitulne 1480 r. Także jako Wyłkoczki
Wodka, Mikołaj z Kwidzyna Astronom, lekarz, nauczyciel, kanonik (W przypisach) n/d Postać encyklopedyczna, nauczyciel M. Kopernika, żył w latach 1442-1494. W młodości uczył się we włocławskiej szkole katedralnej, następnie mieszkał tu od 1488 r. do śmierci. Zwany Abstemiusem
XVI wiek
Nazwisko i imię Występuje jako: W dokumencie: Pod datą: Uwagi
Adam Aptekarz z ul. Piekarskiej Inwentarz miasta 1583, 1598 r.
Arciechowski Stanisław Członek Rady Miasta Dokument sądu burmistrzowsko-radzieckiego 1565 r.
Bamba Piotr Browarnik b/d b/d Opisując inwentarz parafii św. Jana Chrzciciela na podst. danych z wizyty biskupiej z 1584 r., ks. Morawski pisze, że „plac kościelny ostatnio nieprawnie zajął Piotr Bamba i wybudował na nim browar”. Nie precyzuje jednak, czy miało to miejsce niedawno przed wizytą biskupa w 1584 r., czy przed tym jak pisał swoją monografię w 1933 r. Brak danych nt. Piotra Bamby np. w rejestrze firm z lat 1918-39 wskazuje, że żył on jednak w XVI wieku
Bendowski Stanisław Członek Rady Miasta Dokument sądu burmistrzowsko-radzieckiego 1565 r.
Białkowski Adam Kupiec; fundator Inwentarz miasta; dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1598, 1627 r. Właściciel szkuty i lichtana; w 1627 r. zapisał nieokreśloną w dokumencie sumę na rzecz ołtarza św. Anny w Kościele św. Jana Chrzciciela
Brandisz Dzierżawca b/d 1584 r. Za sumę 6 groszy czynszu rocznego dzierżawił ogród przy Kościele św. Jana Chrzciciela. Tego roku ogród został zwrócony parafii
Bujak Andrzej Kupiec Inwentarz miasta 1598 r. Właściciel 2 szkut
Bzowski Bartłomiej Starosta Akta kapitulne 1518 r.
Chełmicki Stanisław Starosta Akta kapitulne 1578 r.
Cziemiegowie Młynarze Przywilej 1571 r. W połowie XVI wieku Błażej Cziemiega zbudował młyn przy ujściu Zgłowiączki do Wisły, nazwany od jego nazwiska Cziemiegia, po czym otrzymał na niego przywilej dziedziczny. Po jego śmierci w 1571 r. wdowa po nim nie była w stanie utrzymać młyna w należytym porządku, dlatego biskup wykupił go i przekazał Pawłowi Rogali
Czyrnikowski Wojciech Starosta Akta kapitulne 1507 r. Ksiądz
Dąbrowski Andrzej Starosta Akta kapitulne 1556 r. Chorąży łęczycki, dzierżawca dóbr klucza włocławskiego i raciążskiego
Fortasek (Fortaska?) b/d Wizytacja biskupia 1594 r. Ofiarował legat w wysokości 6 flor. polskich na rzecz parafii św. Jana Chrzciciela, złożony u Melchjora
Głąb Maciej (młodszy) Korzennik we Włocławku Dokument sądu biskupiego 1588 r. Wyrokiem sądu miał utrzymywać swojego teścia i imiennika do końca jego życia oraz spłacić wszystkie jego długi
Głąb Maciej (starszy) b/d Dokument sądu biskupiego 1588 r. Zaciągnął długi, które wyrokiem sądu biskupiego zobowiązany był spłacać jego bratanek i imiennik, a także utrzymywać go do końca życia
Gosławski Jan Mieszczanin Przywilej 1594 r. Należał do komisji, która miała za zadanie przesłuchać i osądzić Andrzeja Lasska ws. szkód dokonanych w młynie Cziemiegia
Grenda Stanisław Członek Rady Miasta Dokument sądu burmistrzowsko-radzieckiego 1565 r. W dokumencie wymieniany jako były radny
Grochowiecki G. b/d Nadanie 1596 r. Niewymieniony z imienia. Wszedł w spór z biskupem włocławskim o prawa do używania spichlerza. Trybunał w Piotrkowie po rozpatrzeniu sprawy nakazał załatwić ją polubownie
Hanus Kupiec Inwentarz miasta 1598 r. Właściciel szkuty, dubasa i lichtana
Jankowski Marcin Starosta Akta kapitulne 1566 r.
Jaraczewscy Patrzy wyżej w treści artykułu
Jarząbek Jan Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1584 r. Być może brat poniższego
Jarząmbek Bartłomiej Kupiec Inwentarz miasta 1598 r. Właściciel szkuty. Być może brat powyższego
Kokoszkowie Patrz cz. I artykułu
Kijek Mieszczanin Wizytacja biskupia 1584 r. Ofiarował legat w wysokości 10 flor. polskich na rzecz parafii św. Jana Chrzciciela
Kłodzińscy Jan i Barbara z Zabokrzewskich b/d Przywilej 1584 r. Byli właścicielami spichlerza we Włocławku, zakupionego przez kapitułę katedralną w Krakowie, co potwierdził swoim przywilejem biskup włocławski
Konkurs Aleksy Kupiec Inwentarz miasta 1598 r. Właściciel dubasa i lichtana
Konopnicki Maciej Mieszczanin Przywilej 1594 r. Należał do komisji, która miała za zadanie przesłuchać i osądzić Andrzeja Lasska ws. szkód dokonanych w młynie Cziemiegia
Korzbok, Jan z Witkowa Starosta Akta kapitulne 1547 r. Także jako Cordsbok, Cordsbogk. Ksiądz, dziekan gnieźnieński i kanonik krakowski
Kościeski, Mateusz de Kościec Starosta Akta kapitulne Pomiędzy 1582 a 1600 r. Zapewne krewny kanonika Marcina Kościeskiego, który w latach 1617-19 wraz z ks. Baltazarem Miaskowskim kierował budową gmachu Seminarium
Kozicki Leonard b/d Wizytacja biskupia 1594 r. Dysponował legatem parafii św. Jana Chrzciciela w wysokości 14 flor. i 10 groszy polskich
Kramarz Szymon Członek Rady Miasta Dokument sądu burmistrzowsko-radzieckiego 1565 r. W dokumencie wymieniany jako były radny
Krassowski Stanisław Starosta Akta kapitulne 1562 r.
Krołowski Jan Starosta Akta kapitulne 1545 r.
Krosnowska, Katarzyna z Błędowskich b/d Nagrobek 1598 r. Zmarła 6 czerwca 1598 r. W Katedrze znajdowała się jej płyta nagrobna, wystawiona przez jej syna, kanonika włocławskiego Abrahama
Krzyski Leonard Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławczniego 1584 r. W opisywanym sądzie nie wziął udziału, zastąpił go Paweł Pawłowski
Lassek Andrzej Patrz wyżej w treści artykułu
Loth Cahoin Kupiec wędrowny b/d 1597 r. Przydomek protestanta, który chciał osiedlić się we Włocławku, lecz został wygnany za niewyznawanie religii katolickiej
Luther Kupiec wędrowny b/d 1597 r. Przydomek Żyda, który chciał osiedlić się we Włocławku, lecz został wygnany za niewyznawanie religii katolickiej
Łubieński Hieronim b/d b/d b/d Wypłacał rocznie 5 florenów z legatu Grzegorza Waba na rzecz wikariuszy katedralnych, z których jeden odprawiał w każdy wtorek mszę wotywną przy ołtarzu św. Anny w Kościele św. Jana Chrzciciela. Ks. Morawski podaje bez przybliżenia, że miało to miejsce w XVI wieku. Być może był spokrewniony z XVII-wiecznym biskupem Maciejem Łubieńskim
Maciej Aptekarz b/d 1586, 1588 r.
Martinka Mieszczanin Wizytacja biskupia 1584 r. Ofiarował legat w wysokości 100 flor. polskich na rzecz parafii św. Jana Chrzciciela, nie wiadomo gdzie złożony
Maślanek b/d Wizytacja biskupia 1594 r. W skorowidzu zapisany jako Maślanka. Dysponował legatem parafii św. Jana Chrzciciela w wysokości 12 flor. polskich, złożonych u niego przez Miemczową
Matys Aptekarz z ul. Stary Rynek b/d 1583 r.
Melchjor Szewc Wizytacja biskupia 1594 r. Dysponował legatem parafii św. Jana Chrzciciela w wysokości 6 flor. polskich, złożonych u niego przez Fortaskę
Miemczowa Mieszczanka Wizytacja biskupia 1594 r. Ofiarowała legat w wysokości 12 flor. polskich na rzecz parafii św. Jana Chrzciciela, złożony u Maślanka
Modzelewski Piotr Wiceburmistrz Dokument sądu burmistrzowsko-radzieckiego 1565 r.
Ostatek Mieszczanin Wizytacja biskupia 1584 r. Ofiarował legat w wysokości 30 flor. polskich na rzecz parafii św. Jana Chrzciciela, uzyskanych ze sprzedaży domu, złożony u Walentego Kokoszki (22 flor. zostało wydanych, a za pozostałe 8 flor. Kokoszka kupuje wosk)
Ostrowski Jan Starosta Akta kapitulne 1537 r. Ksiądz kanonik
Otha Piotr Starosta Akta kapitulne 1549 r.
Otresz Jan Mieszczanin Wizytacja biskupia 1584 r. Ofiarował dom i legat w wysokości 20 florenów na rzecz parafii św. Jana Chrzciciela, oraz ubrania dla uczniów szkoły parafialnej lub starców ze szpitala
Owsik Szymon Kupiec Inwentarz miasta 1598 r. Właściciel szkuty
Pancz Wójt Przywilej n/d Jeden z ostatnich wójtów dziedzicznych Włocławka. W 1555 r. biskup wydał przywilej potwierdzający prawa jego zięcia Wojciecha Jaraczewskiego do pełnienia urzędu wójtowskiego. Patrz też wyżej nt. rodziny Jaraczewskich w treści artykułu
Pawłowski Paweł Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1584 r. W zastępstwie Leonarda Krzyskiego
Piszczek Andrzej Członek Rady Miasta Dokument sądu burmistrzowsko-radzieckiego 1565 r. W dokumencie wymieniany jako były radny
Poletheli Kupiec Inwentarz miasta 1598 r. Właściciel szkuty
Postrzygacz Kupiec Wizytacja biskupia; inwentarz miasta 1594, 1598 r. Właściciel dubasa oraz ogrodu, z którego wypłacał czynsz roczny w wysokości 24 groszy na rzecz parafii św. Jana Chrzciciela
Pruszak Jakób Młynarz Przywilej 1573 r. Występuje także jako: Prussak. Syn Marcina Pruszaka i jego spadkobierca jako właściciel młyna i osady Ruda, na który otrzymał powtórny przywilej w 1573 r.
Pruszak Marcin Młynarz; członek Rady Miasta Przywilej; dokument sądu burmistrzowsko-radzieckiego 1553, 1565 r. W 1553 r. w zamian za 40 grzywien monety polskiej otrzymał przywilej na młyn i osadę Ruda. W dokumencie występuje jako członek Rady Miasta. Na dokumencie z 1565 r. występuje jako były radny. Ojciec Jakóba Pruszaka
Rogalowie Patrz powyżej w treści artykułu
Romatowscy Patrz cz. I artykułu
Rozdrażewski, Kacper de Nowe Miasto Starosta Akta kapitulne Pomiędzy 1582 a 1600 r. Także jako Nowomiejski. Kasztelan szremski. Prawdopodobnie spokrewniony z ówczesnym biskupem Hieronimem Rozdrażewskim
Sarnowski Król bractwa kurkowego Inwentarz miasta 1583 r. Zamieszkały przy bramie kowalskiej. Zapewne bliski krewny lub tożsamy z którymś z poniższych
Sarnowski Maciej (starszy) Pisarz miejski Dokument sądu burmistrzowsko-radzieckiego 1546 r. Zapewne bliski krewny lub tożsamy z powyższym oraz krewny poniższego
Sarnowski Maciej (młodszy) Mieszczanin Przywilej 1594 r. Należał do komisji, która miała za zadanie przesłuchać i osądzić Andrzeja Lasska ws. szkód dokonanych w młynie Cziemiegia. Zapewne bliski krewny powyższych, względnie tożsamy z pierwszym z nich
Skiba Błażej Młynarz Przywilej 1577 r. Tego roku otrzymał przywilej dziedziczny na nowo powstały młyn Poraza wraz z przyległymi polami, łąkami i borem
Strychowski Piotr Starosta Akta kapitulne 1503 r.
Strzyżowa Zofia b/d Dokument sądu biskupiego 1597 r. Była poszkodowaną w procesie Macieja Świecha o lichwiarstwo, gdyż ten pożyczył jej sumę 30 florenów na okres 4 lat przy 12 florenach procentu rocznie. Sprawa nie została rozstrzygnięta z powodu niestawienia się oskarżonego
Szadurski Stanisław Burgrabia Akta kapitulne 1535 r.
Szymon Rzeźnik Wizytacja biskupia 1594 r. Dysponował legatem parafii św. Jana Chrzciciela w wysokości 30 flor. polskich, złożonych u niego przez jego żonę
Świechowie Patrz cz. I artykułu
Tarnowski Piotr Starosta Akta kapitulne 1564 r. Być może spokrewniony z Janem Tarnowskim, biskupem Włocławka w latach 1600-1604, a w latach 70. XVI wieku kanonikiem i prepozytem włocławskim
Thesarz Szymon b/d Dekret 1596 r. Za niespłacenie długu 100 florenów polskich wobec biskupa, mimo otrzymanych ulg, ten polecił zająć w sekwestr jego majątek
Tupalski Wojciech Szlachcic b/d 1586 r.
Tuzyreński Tomasz Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1584 r.
Tyraj Wojciech Ławnik; kupiec Dokument sądu wójtowsko-ławniczego; inwentarz miasta 1584, 1598 r. Pisany także jako: Tyray. W 1598 r. wymieniany jako właściciel dubasa i lichtana
Waba Grzegorz b/d b/d b/d W skorowidzu zapisany jako: Wab. Zastawił nieokreśloną sumę legatu na dobrach Hieronima Łubieńskiego, z którego ten wypłacał 5 florenów rocznie na rzecz wikariuszy katedralnych, z których jeden odprawiał w każdy wtorek mszę wotywną przy ołtarzu św. Anny w Kościele św. Jana Chrzciciela
Wit z Łęgu Pszczelarz Przywilej 1575 r. Mocą przywileju dziedzicznego otrzymał półtora łana pola zwanego Barczinskie w Łęgu oraz liczne prawa i obowiązki
Witkowski Kupiec Inwentarz miasta 1598 r. Właściciel dubasa
Wysocki Szymon Starosta Akta kapitulne 1540 r. Kanonik poznański
Zagajowski Piotr Starosta generalny Akta kapitulne 1535 r. W skorowidzu zapisany jako Zagajewski
Zbyrchowski Stanisław Starosta Akta kapitulne 1511 r.
Zgłobiony Piotr Młynarz Przywilej 1562 r. Otrzymał przywilej na młyn w Łęgu
XVII wiek
Nazwisko i imię Występuje jako: W dokumencie: Pod datą: Uwagi
Balfer Dawid b/d b/d 1651 r. Andrzej Wulf złożył na jego dobrach legat w wysokości 750 florenów polskich, przeznaczonych na zakup ubioru dla rezydentów szpitala (przytułku) parafii św. Jana Chrzciciela
Białkowski Adam Kupiec; fundator Inwentarz miasta; dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1598, 1627 r. Patrz wyżej (XVI wiek)
Bielscy Jan i Zofia Ławnik (on), mieszczanie Dokumenty sądu wójtowsko-ławniczego 1637, 1650 r. W 1637 r. Jan był ławnikiem sądowym. W 1650 r. Adam Busławski oraz Kacper Ozimiński zostawili na ich dobrach odpowiednio 600 i 200 florenów polskich, z których corocznie wypłacali 56 flor. polskich procentu na rzecz altarii i kapelanii kaplicy i ołtarza św. Anioła Stróża w Kościele św. Jana Chrzciciela.
Bilski Wykonawca testamentu Testament małżeństwa Romatowskich 1639-40 r. Patrz też cz. I artykułu
Bischofstatscy Ziemianie Akt darowizny 1641 r. Ofiarowali 600 florenów polskich rocznego czynszu na rzecz Kapituły, przeznaczonych potem na budowę szpitala dla chorych i bezdomnych kapłanów
Borsza Karczmarz z Grzywna n/d n/d W 1693 r. karczmę w Grzywnie otrzymuje Stanisław Tański, drugi mąż Anny, wdowy po Borszy
Boryszewski Wojciech b/d Nagrobek 1627 r. Zmarł w 1627 r. Jego nagrobek znajduje lub znajdował się w posadzce kaplicy św. Kazimierza we włocławskiej Katedrze
Brudziński Mikołaj Starosta Akta kapitulne 1614 r.
Busławski Adam Stefan Szlachcic, fundator Zapis fundacyjny 1650 r. W 1650 r. zapisał 600 florenów polskich, zostawionych w dobrach państwa Bielskich, na rzecz ustanowienia i utrzymywania kaplicy św. Anioła Stróża wraz z ołtarzem i kapelanem w Kościele św. Jana Chrzciciela
Chasno Wojciech Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1628 r.
Chorąży Maciej Mieszczanin, piekarz b/d 1683 r. Darczyńca ołtarza św. Mikołaja w Kościele św. Jana Chrzciciela, z którego fundacji odprawiano jedną mszę
Ciechocki Grzegorz Właściciel kamienicy Dokument sądu biskupiego 1650 r. Na mocy wyroku sądu biskupiego, w 1650 r. wypłacił proboszczowi parafii św. Jana Chrzciciela 1200 florenów polskich za wykupienie kamienicy zwanej Karaszkową (być może od nazwiska innej rodziny mieszczańskiej)
Cielecki Krzysztof Starosta Akta kapitulne 1613 r.
Cielski Adam Starosta Akta kapitulne 1610 r.
Czurłowski Mateusz Wójt Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1627 r.
Damalewicz Stefan Ksiądz, kaznodzieja, historyk, poeta, dyplomata i in. (W przypisach) n/d Postać encyklopedyczna. Żył w latach ok. 1610-73. W latach 1636-42 mieszkał we Włocławku, będąc tu kanonikiem i rektorem Seminarium. W tym czasie napisał m.in. żywoty biskupów włocławskich
Franciszek Mieszczanin, robotnik Dokument sądu biskupiego 1603 r. Sąd wydał wyrok ws. posiadania przez niego oraz przez innego mieszczanina Sebastjana domu, być może z wątpliwością co do jego legalności. Ks. Morawski nie podaje sentencji wyroku
Fryzjer Walenty b/d Przywilej b/d W skorowidzu wymieniony pod łacińską formą nazwiska: Valentinus Tonsor. Hieronim Rozdrażewski, biskup Włocławka w latach 1582-1600 nadał mu przywilej wieczysty na rolę zwaną Skowronkowską, rozciągającą się przy ulicy prowadzącej do łaźni, z prawem do zbudowania na niej domu
Godziszewski Wojciech Ławnik Dokumenty sądu wójtowsko-ławniczego 1637, 1654 r.
Goliński Mateusz Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1654 r.
Gniewosz Stanisław Starosta Akta kapitulne 1655 r.
Gumiński Andrzej Burmistrz (prokonsul) Przywilej 1665 r. Przywilejem bpa otrzymał kamienicę we Włocławku, należącą dawniej do Jana Piaseckiego
Holland Jan Ziemianin Przywilej n/d Pozostawił po śmierci ok. 15 mórg ziemi, które nadaniem biskupa z 1626 r. przekazano Jakóbowi Rogali
Jaraczewscy Patrzy wyżej w treści artykułu
Kopenka Paweł Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1650, 1654 r. Pisany także jako: Koponka
Korzeniowski Jan Starosta Akta kapitulne 1694 r.
Kownecki, Melchjor z Kownat Starosta Akta kapitulne 1627 r.
Kozielkiewicz Tomasz Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1637 r.
Krakowczyk Jan Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1650 r.
Kupicz Jędrzej Aptekarz b/d 1607 r.
Ligowski Jan b/d b/d 1654 r. Ofiarował na rzecz szpitala (przytułku) parafii św. Jana Chrzciciela ogród przy ulicy Kowalskiej
Lipski Wacław Starosta Akta kapitulne 1625 r.
Łączek Szymon Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1630 r.
Łukowski Jan Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1654 r.
Madaliński Michał Starosta Akta kapitulne 1686 r. Przypuszczalnie krewny ówczesnego biskupa Bonawentury Madalińskiego
Maderowski Kacper Ławnik; wójt Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1630, 1637, 1654 r. W dwóch pierwszych dokumentach występuje jako ławnik, a w ostatnim jako wójt. Przypuszczalnie prowadził karierę w urzędzie nieprzerwanie przez ponad 20 lat
Markowski Adam Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1628 r. Prawdopodobnie bliski krewny poniższego
Markowski Stanisław Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1650 r. Prawdopodobnie bliski krewny powyższego
Mniszek Walenty Organista b/d 1645 r. Kanonik ks. Stefan Wilkostowski zastawił na jego dobrach legat w wysokości 200 florenów polskich, przeznaczonych na rzecz szpitala (przytułku) parafii św. Jana Chrzciciela
Mokronowscy Patrzy wyżej w treści artykułu
Moszczyński Stanisław Stefan Starosta Akta kapitulne 1699 r.
Olęcki Szczepan Starosta Akta kapitulne 1645 r.
Owsik Łukasz Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1630 r.
Ozimiński Kacper Krawiec, mieszczanin kowalski Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1650 r. Zastawił na dobrach państwa Bielskich 200 florenów polskich na rzecz altarii i kapelanii kaplicy św. Anioła Stróża w Kościele św. Jana Chrzciciela
Piątkowicz Tomasz Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1630, 1650 r.
Pęczalski Jakób Starosta Akta kapitulne 1683 r.
Piasecki Jan Właściciel kamienicy Przywilej n/d Zmarł bezpotomnie i nie zostawiwszy spadkobiercy, dlatego w 1665 r. biskup włocławski nadał pozostawioną przez niego kamienicę burmistrzowi Andrzejowi Gumińskiemu
Poponczak Bartłomiej Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1628 r.
Przygodzcy Paweł i Marjanna Magister filozofii (on); mieszczanie Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1650 r. (trzykrotnie) Wypełniając wolę zmarłego męża, Marjanna Przygodzka zastawiła na dobrach państwa Rokickich legat w wysokości 500 florenów polskich, z których wypłacano 35 florenów czynszu rocznie na rzecz drugiego kapelana Ołtarza Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W zamian kapelan odmawiał mszę za duszę zmarłego fundatora, a po śmierci Marjanny za obydwu małżonków. W pozostałych dwóch dokumentach p. Przygodzka zrzeka się wszelkich praw do ofiarowanej sumy
Rogalowie Patrz powyżej w treści artykułu
Rokiccy Marcin i Anna Ławnik (on), mieszczanie Dokumenty sądu wójtowsko-ławniczego 1628, 1650 r. W 1650 r. na ich dobrach Marjanna Przygodzka zastawiła 500 florenów polskich z których wypłacano 35 florenów czynszu rocznie na rzecz drugiego kapelana Ołtarza Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
Romatowscy Patrz cz. I artykułu
Sasin Paweł Wójt; obrońca sądowy Dokument sądu biskupiego 1630, 1635, 1637, 1650 r. W 1635 r. biskup Maciej Łubieński wyznaczył go jako obrońcę przy rozpatrzeniu apelacji w sprawie o długi między mieszczanami. W pozostałych dokumentach występuje jako wójt – być może był osobą najczęściej wybieraną na ten urząd w historii miasta, a może nawet pełnił ją nieprzerwanie przez przynajmniej 20 lat
Sebastjan Mieszczanin, robotnik Dokument sądu biskupiego 1603 r. Sąd wydał wyrok ws. posiadania przez niego oraz przez innego mieszczanina Franciszka domu, być może z wątpliwością co do jego legalności. Ks. Morawski nie podaje sentencji wyroku
Skórzewski Wojciech Aptekarz b/d 1615 r.
Sokołowski Michał Starosta brzeski i włocławski Akta kapitulne 1601 r.
Strzyski Adam Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1654 r.
Studziński Szlachic Dokument sądu burmistrzowsko-radzieckiego 1636 r. Sąd nakazał oszacować szkody wyrządzone przez niego mieszczanom podczas wojny szwedzkiej i wydać wyrok z prawem odwołania się do biskupa
Szyperst Tomasz Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1628 r.
Tańscy Stanisław i Anna Borszówna Karczmarz z Grzywna Przywilej 1693 r. Stanisław Tański w 1693 r. otrzymał karczmę w Grzywnie, po śmierci Borszy, ojcu Anny
Tolibowski Marcin Chorąży brzeski Nagrobek n/d Zmarł w 1603 r. Jego grób istnieje do dziś, znajduje się po prawej stronie od wejścia głównego Katedry. Jego charakterystyczną cechą jest postać leżącego rycerza z hełmem złożonym w nogach. Prawdopodobnie był spokrewniony z Wojciechem Tolibowskim (1607-1663), synem starosty bobrownickiego, kanonikiem włocławskim w latach 20. i 30. XVII wieku a później biskupem poznańskim
Watkowski Maciej Pisarz zamkowy Akta kapitulne 1696 r.
Wawrzynkówny Barbara i Agnieszka Małoletnie mieszczanki Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1630 r. Ich opiekun prawny Jan Złomany zapisał w ich imieniu 50 florenów na rzecz altarzysty Kościoła św. Jana Chrzciciela
Wierka Franciszek Burmistrz b/d 1654 r. Ks. kanonik Stanisław Nieborowski zastawił na jego dobrach 100 florenów polskich przeznaczonych na rzecz szpitala (przytułku) parafii św. Jana Chrzciciela, z których ten miał wypłacać parafii 6 flor. czynszu rocznego
Witowski Wojciech Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1650 r.
Wittan Konstanty Starosta Akta kapitulne 1694 r.
Wroński Mateusz Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1654 r. Być może spokrewniony z Antonim Wrońskim, starostą włocławskim w 1712 roku, a zatem żyjącym tu w 4 lata po wielkiej epidemii
Wulf Andrzej b/d b/d 1651 r. Złożył legat na dobrach Dawida Balfera w wysokości 750 florenów polskich, przeznaczonych na zakup ubioru dla rezydentów szpitala (przytułku) parafii św. Jana Chrzciciela
Zawicki Melchjor Wójt Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1628 r.
Złomany Jan b/d Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1630 r. W imieniu Barbary i Agnieszki Wawrzynkówien, których był prawnym opiekunem, zapisał 50 florenów na rzecz altarii Kościoła św. Jana Chrzciciela
Złotnik Kacper Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1628 r.
Żuchowska Marja b/d b/d 1650; 1653 r. Fundatorka budowy kaplic: Najświętszej Maryi Panny Niepokalanego Poczęcia oraz św. Marii Magdaleny w Kościele Wszystkich Świętych we Włocławku. Prawdopodobnie żona poniższego
Żuchowski Maciej Ławnik Dokument sądu wójtowsko-ławniczego 1630 r. Prawdopodobnie mąż powyższej
XVIII wiek (do 1708 r. włącznie)
Nazwisko i imię Występuje jako: W dokumencie: Pod datą: Uwagi
Bielawski Stanisław Paweł Pisarz zamkowy Akta kapitulne 1704 r. Zmarły w tym samym roku
Lenczewski Jakób Starosta Akta kapitulne 1704 r.
Proszewski Aleksander Starosta Akta kapitulne 1706 r.
Tworjański Franciszek Starosta Akta kapitulne 1702 r. Ponownie pełnił ten urząd w 1710 r., a zatem 2 lata po wielkiej epidemii

Mariusz K. Matczak, 18.08.2020 r.
(treść poszerzona w dn. 26.10.2020 r.)

Źródła:
* ks. Michał Morawski, Monografja Włocławka: (Włocławia), 1933 r.
* ks. Stanisław Chodyński, Rozporządzenie Komisji Dobrego Porządku w mieście Włocławku roku 1787 uczynione, 1913 r.
* Seweryn Uruski, Rodzina. Herbarz Szlachty Polskiej. Tom XIV, 1917 r.
* Seweryn Uruski, Rodzina. Herbarz Szlachty Polskiej. Tom XV, 1931 r.
* Handel: Polski handel zbożowy (s. 248-281) w: Norman Davies, Boże Igrzysko, wyd. VII, 2010 r.
* Barbara Lendzion, Indeks urodzeń parafii Włocławek za lata 1758-1776
, wersja z 11.03.2018 r. na portalu rodziny Szpejankowskich i Szpejenkowskich.
* Wykaz nazwisk męskich występujących w rejestrze PESEL z uwzględnieniem nazwisk osób zmarłych, stan na 2020-01-22, portal Otwarte Dane.
* Rozkład występowania nazwisk w powiatach, opracowany na podst. publikacji Słownik nazwisk używanych w Polsce na początku XXI wieku opartej na bazie PESEL z 2002 r. aut. Kazimierza Rymuta. Opracowane przez Zbigniewa Bronka z Agencji Informatycznej, dostęp na portalu Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pszczynie.
* Dzieje Katedry we Włocławku na stronie Parafii Rzymsko-Katolickiej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Włocławku.
* Historia parafii na stronie Parafii Świętego Jana Chrzciciela we Włocławku.
* Kamil Janicki, Na ile zajęcy było stać golibrodę? Ceny i pensje w renesansowej Polsce, artykuł opublikowany 13.09.2014 r. na portalu CiekawostkiHistoryczne.pl.
* Plan Miasta Włocławka z 1787r. Mapa Włocławka sporządzona na zlecenie Komisji Dobrego Porządku. Sygn. 48-11 w zespole Zbiór Kartograficzny. Miejsce przechowywania: Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie. Dostęp on-line na portalu Stare Plany Miast.
* Włocławski Słownik Biograficzny, Tom II, informacje na portalu Włocławskiego Towarzystwa Naukowego.
* Uwagi i wskazówki pani Grażyny Ode-Zwolińskiej.
* Wikipedia: Kokoszkowie, Świech (Włocławek), Pałac Biskupi we Włocławku, Ratusz we Włocławku wraz ze źródłami (wkład własny) oraz Andrzej Jaraczewski, Andrzej Mokronowski, Stanisław Mokronowski i Papieżka.
* Źródła grafik podano w opisach.

Mieszczanie włocławscy okresu staropolskiego. Cz. I Kokoszkowie, Romatowscy oraz Świechowie i ich potomkowie

W niniejszym artykule postaram się udzielić częściowej odpowiedzi na dwa pytania: kim byli konkretnie mieszczanie włocławscy okresu staropolskiego oraz czy ich potomkowie żyją we Włocławku do dziś. Pod nazwą staropolski rozumiem okres w historii miasta od jego założenia do końca XVII wieku. Z uwagi na obszerność tematu, artykuł podzieliłem na dwie części. Na początku pozwolę sobie napisać parę akapitów wprowadzenia do tematu. Mają one na celu uwypuklenie, dlaczego dbałość o pamięć dawnej historii miasta wydaje mi się być tak istotna. Następnie opiszę dzieje trzech rodzin, których losy prześledziłem pisząc na ich temat artykuły na Wikipedii oraz w toku własnych poszukiwań genealogicznych. W części drugiej postaram się wymienić możliwie wszystkie rodziny jak i poszczególnych mieszczan, opisanych w historii miasta. Na koniec postaram się uzupełnić dotychczasowy stan wiedzy o kilka nowych nazwisk, zapisanych w 1669 roku na niedużej kartce papieru, przechowywanej w Archiwum Diecezjalnym we Włocławku.

Portret Friedricha Gottlieba Engelcke autorstwa Andreasa Stecha. Engelcke był gdańskim patrycjuszem, pełnił m.in. funkcję burmistrza. Źródło: Komitet Obchodów 500-lecia Reformacji na Pomorzu, reformacja-pomorze.pl

Czytaj dalej „Mieszczanie włocławscy okresu staropolskiego. Cz. I Kokoszkowie, Romatowscy oraz Świechowie i ich potomkowie”

Teodor Glotz – obalony prezydent

Teodor Glotz zapisał się w historii miasta jako prezydent, który rządził na tyle nieudolnie, że mieszkańcy postanowili sami obalić go z urzędu. Choć demonstracje z połowy 1861 roku zostały brutalnie spacyfikowane, to ich skutkiem było odejście Glotza z urzędu na początku kolejnego roku. W historii naszego miasta rzadko kiedy udawało się komuś na tyle zaktywizować mieszkańców. Sytuacja, w której mieszkańcy domagają się ustąpienia własnego prezydenta jest w ogóle rzadkością w skali kraju. Kim był człowiek, który doprowadził do dramatycznych scen we Włocławku w czerwcu 1861 roku?


Fotografia z 1915 roku przedstawia carskiego urzędnika – takiego jakim był też Glotz – na drezynie. Na fotografii występuje też Prokudin-Gorski, wynalazca kolorowych zdjęć, stąd nie wiadomo kto je wykonał. Źródło: dziwowisko.pl

Czytaj dalej „Teodor Glotz – obalony prezydent”